Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Piastowskie sarkofagi ukryte w Wierzbnej

Drukuj
Utworzono: poniedziałek, 12, lipiec 2021

W latach 1943-44 obszar Dolnego Śląska był miejscem w miarę spokojnym i bezpiecznym. Lotnictwo alianckie nie posiadało wystarczającego zasięgu, radzieckie nie prowadziło nalotów dywanowych na miasta, a linia frontu wschodniego znajdowała się jeszcze dość daleko. Taki stan rzeczy powodował, że obszar ten nadawał się idealnie do prowadzenia prac badawczych nad nowymi rodzajami broni, a także jako wielki schowek dla zagrabionych dóbr kultury europejskiej, kolekcji prywatnych oraz zbiorów archiwalnych i muzealnych III Rzeszy. Znaczący był również fakt, iż „Nieder Schlesien”, czyli Dolny Śląsk uważano za niemieckie ziemie rdzenne i w przypadku ewentualnej przegranej, powinny pozostać one w granicach Rzeszy, co zwiększało bezpieczeństwo ukrytych tam majętności. Wielka akcja ukrywania na Dolnym Śląsku cennych dzieł sztuki, zbiorów muzealnych, dóbr kościelnych i klasztornych oraz kolekcji prywatnych, rozpoczęta została z polecenia władz III Rzeszy w 1943 roku. Ukrywano wszystko, co mogło przedstawiać wartość dla zbliżających się od wschodu Rosjan. Na miejsca tzw. depozytów wybierano głównie głębokie piwnice pałaców, zamków i kościołów. Przewożone tam zbiory, były początkowo tylko przechowywane, a ich pośpieszne ukrywanie spowodowały postępy radzieckiej ofensywy zimowej z 1945 roku. Większość dóbr w obawie przed zniszczeniami wojennymi, ukryto jednak prawdopodobnie w miejscach znacznie bezpieczniejszych, którymi były stare wyrobiska, sztolnie, kopalnie i inne podziemia. Nadzór nad przygotowaniem wszystkich miejsc składowania dobytku III Rzeszy sprawował Günter Grundmann – prowincjonalny Konserwator Zabytków Dolnego Śląska.

 

Günther Grundmann (1892-1976) - profesor, malarz, historyk sztuki, konserwator zabytków

 

Günter Grundmann, urodzony w 1892 roku w Jeleniej Górze, ukończył studia na wydziale historii sztuki Uniwersytetu w Monachium i we Wrocławiu. W latach I wojny światowej służył w wojsku, później został nauczycielem historii sztuki w szkole rzemiosła artystycznego w Cieplicach Zdroju. W 1932 roku został powołany na stanowisko prowincjonalnego Konserwatora Zabytków Dolnego Śląska, którym pozostał aż do końca II wojny światowej. Ponadto wykładał historię sztuki i architektury na Uniwersytecie Wrocławskim, a w 1939 roku otrzymał tytuł doktora "honoris causa" Politechniki Wrocławskiej. Jego doskonała wiedza dotycząca Dolnego Śląska, orientacja w terenie oraz znajomości z wieloma kolekcjonerami sprawiły, iż został wytypowany przez władze III Rzeszy do zabezpieczenia wszelkich dzieł sztuki przed nalotami i zbliżającą się Armią Radziecką. Wrocławski konserwator zdawał sobie sprawę, że w pierwszej kolejności ocalić należy zbiory państwowe z bogatymi kolekcjami muzeów i archiwów oraz dzieła sztuki z obiektów sakralnych. Do tego dochodziły zbiory znajdujące się w prywatnych kolekcjach 160 osób, które zgłosiły 552 obrazy, 90 rzeźb, 373 meble, wybitne grafiki i kilka tysięcy przedmiotów rzemiosła artystycznego. Miejsca, w których Grundmann zamierzał ukrywać wszystkie te dobra, umieścił na specjalnej zaszyfrowanej liście, zawierającej nazwy 80 pałaców i zamków, które do czerwca 1944 roku przyjęły 207 transportów. Listę kończy data 21 czerwca 1944 roku, jednak znawcy tematu uważają, że do lutego 1945 roku, kiedy Grundmann opuścił Dolny Śląsk, zdążył przygotować jeszcze ponad 100 skrytek, którymi były nieczynne sztolnie i wyrobiska. Spis miejscowości, do których trafiły spakowane zabytki odnaleziony został na gruzach urzędu konserwatorskiego we Wrocławiu przy dawnej Gartenstrasse 74 (dzisiejsza ul. Piłsudskiego). Dokument rozszyfrował polski historyk sztuki Józef Gębczak. Po wojnie wszystkie miejsca z listy zostały spenetrowane przez polską komisję rewindykacyjną Ministerstwa Kultury i Sztuki pod przewodnictwem Witolda Kieszkowskiego – dyrektora Naczelnej Dyrekcji Muzeów. Okazało się jednak wówczas, że ukryte zbiory nie były już kompletne. Do dziś nie udało się odnaleźć wszystkich skrytek Grundmanna. Wielu nawet nie udokumentowano. Ciągle nieznane są losy ukrytych w czasie II wojny światowej zasobów kościołów i klasztorów.

Wiosną 1948 roku pod kościół parafialny w Wierzbnej podjechały dwie ciężarówki oraz samochody osobowe z przedstawicielami komisji rewindykacyjnej Ministerstwa Kultury i Sztuki pod przewodnictwem Stefana Styczyńskiego – delegata Ministerstwa do zabezpieczenia zabytków ruchomych w woj. wrocławskim. Celem przybyłych na miejsce naukowców było odnalezienie skrytki, która miała zawierać dzieła sztuki ukryte jeszcze w czasie wojny przez Grundmanna. Wierzbna (niem. Würben) figurowała bowiem w wykazie 80 miejscowości, do których ewakuowano zagrożone radzieckim frontem dzieła sztuki oraz dokumenty z kilku wrocławskich muzeów, archiwów oraz prywatnych kolekcji. Po rozbiciu zamurowanej ściany w kaplicy romańskiego kościoła, oczom zgromadzonych ukazały się dwa średniowieczne książęce sarkofagi. Wcześniej polscy historycy sztuki zabezpieczyli dobra składowane m.in. w pałacach w Mrowinach, Mietkowie oraz Kraskowie.

 

Kaplica romańskiego kościoła w Wierzbnej. Tutaj ukryto sarkofagi Henryka II i Henryka IV, fot. B. Mucha

 

Neorenesansowy pałac von Kulmizów w Mrowinach. Tutaj złożono dokumenty z Archiwum Miejskiego we Wrocławiu, fot. B. Mucha

 

Składnica Grundmanna w Mietkowie (niem. Mettkau) mieściła się w pałacu Frau von Schenk. Czynna była od lipca 1943 roku, a mieściła archiwum konserwatora zabytków na Dolnym Śląsku (Grundmanna), biblioteki z zakresu historii sztuki z Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej, manuskrypty przygotowanych do druku inwentarzy zabytków, klisze i fotografie. Ponadto do Mietkowa przewieziono zbiory ikonograficzne ze zlikwidowanej w grudniu 1944 roku składnicy w Borowej. Grundmann swoją ostatnią podróż w kierunku granicy w lutym 1945 roku rozpoczął od Mietkowa, skąd zabrał najważniejszą dokumentację i być może część zbiorów z Borowej. Witold Kieszkowski (1945-1949 Konserwator Generalny Zabytków w Polsce) dotarł do Mietkowa w sierpniu 1945 roku i zastał składnice zdewastowaną, lecz w dwóch transportach zabrał wszystko co nie było zniszczone i wyprawił w październiku do Warszawy oraz Krakowa. Składnica w Mrowinach w pałacu Karla Adolfa von Kulmiza mieściła Archiwum Miejskie z Wrocławia oraz prawdopodobnie Miejskie Zbiory Sztuki. Była wtórną składnicą dla Borowej, którą Niemcy zlikwidowali w grudniu 1944 roku. Zawierała kilkadziesiąt skrzyń i ok. 400 pudeł z aktami (w Borowej wypełniały 5 pomieszczeń pałacowych). Została wyeksploatowana przez ekipę Biblioteki Uniwersyteckiej z Wrocławia w 1945 roku. Składnica pałacu w Kraskowie (niem. Kratzkau), pozostawała do dyspozycji konserwatora Grundmanna, który umieścił tu prywatne zbiory z Wrocławia. Stefan Styczyński wraz z ekipą polskich naukowców dotarł do Kraskowa w maju 1946 roku, a w lipcu wyeksploatował składnicę, przewożąc zbiory do Muzeum we Wrocławiu. W marcu 1948 roku pozostałości były przywożone do składnicy w Bożkowie. W końcu Wierzbna, tutaj składnica Grundmanna, mieściła się w romańskim kościele, w zaszalowanej kaplicy. Zawierała jedynie dwa kamienne nagrobki książąt piastowskich Henryka II i Henryka IV, przewiezione tutaj z kościołów wrocławskich. Zwłaszcza tumba (główna część średniowiecznych i renesansowych grobowców w kształcie kamiennej skrzyni ozdobionej płaskorzeźbami) Henryka IV stanowiły najwybitniejsze dzieło rzeźby średniowiecznej w Polsce i stanowiła cenne odkrycie polskich historyków.

 

Tumba Henryka IV Probusa na fotografii z lat 40-tych XX w., archiwum autora

 

Tumba Henryka II Pobożnego na fotografii z lat 40-tych XX w., archiwum autora

 

Ukryty w Wierzbnej sarkofag Henryka IV Probusa powstał między 1300 a 1320 rokiem. Uznawany jest powszechnie za dzieło o randze europejskiej. Stał się wzorem dla wielu gotyckich, nie tylko śląskich, pomników nagrobnych. Sarkofag należy do typu tumbowego - ma formę wyniesionej nad posadzkę wydłużonej skrzyni, nakrytej płytą (o wymiarach 200 x 86 x 118 cm). Boki tumby i jej przykrycie opracowano plastycznie. Na płycie został wyobrażony Probus: ukazany jako żywy, o czym świadczą otwarte oczy, stojąca postawa oraz gesty aktywnych rąk. Równocześnie głowa księcia spoczywa na poduszce, co w widoku bocznym figury - przeznaczonym dla oglądu odwiedzających świątynię - daje wrażenie osoby spoczywającej. Postać Henryka IV odziana jest w pełną zbroję kolczą, widoczną spod nałożonej nań, rozciętej bokiem, sięgającej kolan dalmatyki, oraz narzuconego na ramiona i spiętego taśmą na piersiach płaszcza, opadającego na konsolę stanowiącą podporę stóp księcia. Stroju dopełniają ostrogi na nogach, dekorowany rozetami pas obejmujący talię, a zwłaszcza wspaniałe nakrycie głowy: mitra w kształcie wysklepionego czepca, ujętego obręczami - poziomą i dwiema krzyżującymi się pionowymi. Obręcze oraz pola nimi wyznaczone mają bogatą plastyczną dekorację, naśladującą kamienie szlachetne i wypukłe hafty. Wykuty na płycie łaciński napis, który brzmi (po rozwinięciu skrótów): HENRICUS QUARTUS MILLE TRIA CENTUM MINUS X OBIIT ILLE EGREGIIS ANNIS SILESIAE CRACOVIAE SANDOMIRIAE DUX NOCTE JOHANNIS, głosi nie tylko dzień śmierci Henryka IV, ale także jego książęce zwierzchnictwo nad ziemią śląską, krakowską i sandomierską. Na bokach tumby ukazano szereg postaci ujętych gotyckimi arkadami.

Oba odkryte nagrobki przewieziono w 1948 roku do Muzeum Państwowego we Wrocławiu. Warto jeszcze wspomnieć o pałacu w Morawie (niem. Muhrau). Tutaj z rozkazu generalnego gubernatora okupowanych ziem polskich Hansa Franka zgromadzono liczne dzieła sztuki m.in. rzeźby, cenne dywany i obrazy z kolekcji Muzeum Czartoryskich (autorstwa Leonarda da Vinci, Rafaela Santi, Rembrandta van Rijn) oraz dzieła Canaletta ze zbiorów warszawskich. Pod koniec stycznia 1945 roku najcenniejsze z nich zostały zapakowane do trzech skrzyń i wywiezione do rezydencji Hansa Franka do Bawarii. Inne polskie dzieła sztuki zdeponowane w Morawie zabezpieczył konserwator Günther Grundmann. Najpierw kilka skrzyń przewiózł do Cieplic, a później ewakuował je do Coburga. Na miejscu przekazał je Amerykanom, którzy zwrócili je Polsce w 1946 roku. Wedle relacji polskich historyków, którzy dotarli w 1945 roku do Morawy, w tamtejszym pałacu kwaterowali Rosjanie, których posłania urządzone były z XVIII-wiecznych, oprawionych i złoconych albumów Stanisława Augusta, które zrabowano jeszcze w 1939 roku z gabinetu Rycin UW.

 

Posiadacie wiedzę na temat interesujących miejsc, budowli, a może znacie jakąś ciekawą historię ?? Podzielcie się z nami swoją wiedzą lub starociami z domowych strychów, głębokich szuflad oraz rodzinnych albumów. Wszelkie informacje, skany fotografii i dokumentów możecie przesyłać bez wychodzenia z domu na adres mailowy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

 

Źródła:
B. Mucha, Ziemia Żarowska. Od prehistorii do współczesności, Żarów 2016

Opracowanie
Bogdan Mucha