Strona główna
II Żarowska Prelekcja Historyczna - 15.04.2016 r.
Stracić poczucie czasu, to chyba najbardziej adekwatne określenie dla II Żarowskiej Prelekcji Historycznej, która odbyła się 15 kwietnia w Gminnym Centrum Kultury i Sportu w Żarowie. Cztery godziny wypełnione czystą historią, jej dokumentacją filmową, fotograficzną, pisemną i ustną, to napradę potężna dawka, którą zapowiadaliśmy już wcześniej. Nic zresztą dziwnego, kiedy w akcji jest Łużycka Grupa Poszukiwawcza i jej szef Janek Witek. Nasi Goście z Bogatyni zaprezentowali swój dotychczasowy dorobek i prawdziwy poszukiwawczy profesjonalizm, który jest codzienną wizytówką ŁGP. Przybyli na piątkową prelekcję widzowie mieli okazję aby obejrzeć najnowszy film w reżyserii Szymona Wasylów pt. Mury mówią, który opowiada o Sieniawce i odkrywaniu jej tajemnic przez Łużycką Grupę Poszukiwawczą. Tamtejszy kompleks oddalony o blisko 200 km od Żarowa jest mało znanym i poznanym wycinkiem tajemniczej historii II wojny światowej. Państwo pewnie o tym miejscu nie słyszeliście, gdyż jest oddalone od tego miejsca o 185 km. Zajęliśmy się tą sprawą, ponieważ jest to bardzo ciekawy obiekt, który znajduje się w południowo-zachodniej Polsce w miejscowości Sieniawka. Obecnie na terenie kompleksu znajduje się szpital dla nerwowo i psychicznie chorych oraz część budynków wykorzystanych jest jako mieszkania, a część popada w ruinę - mówił Janek Witek z Łużyckiej Grupy Poszukiwawczej zaangażowanej w powstanie filmu "Mury mówią". Kompleks leży na styku Polski, Niemiec i Czech, a co się w nim mieściło ? W okolicznym Żytowie (Zittau) w 1935 roku mieściły się koszary dla piechoty i kawalerii, które rozbudowano o kolejne w 1937 roku w Sieniawce i Porajowie, co związane było z remilitaryzacją Niemiec. Po wybuchu wojny w stanie surowym w 1941 r. utworzony w nich został obóz jeniecki. Od 1943 roku naloty alianckie i rosyjskie zmusiły dowództwo hitlerowskie do przeniesienia zakładów zbrojeniowych w inne obszary Niemiec. Tak też od 1943 roku swoje linie montażowe oraz produkcyjne zaczął lokować Junkers Lotnicze i Silnikowe Zakłady S.A. Dessau w koszarach w Sieniawce. Obiekt został rozbudowany m.in. o siedzibę sztabu, bloki dla żołnierzy, stacje benzynowe, bocznicę kolejową czy hamownię silników i nazwane Zittwerke (Zakłady Zittau S.A.). Inwestycja miała wynieść 2 mln 830 tys. marek. Produkcję silników odrzutowych rozpoczęto w 1944 roku, a jego siłę roboczą stanowili jeńcy i więźniowie - Polacy, Żydzi, Rosjanie, Belgowie, Francuzi czy Włosi. W podległym obozie w pobliskim Kopaczowie umieszczeni byli jeńcy amerykańscy. - Jest to prawie 27 ha. Obiekt nie jest znany w Polsce, a my zajmujemy się nim ósmy rok. Jest tyle różnych urządzeń, dziwnym pomieszczeń i do tej pory trudno nam stwierdzić, jakie było do końca ich przeznaczenie. Prawdą jest, że była tu fabryka silników odrzutowych oraz, że istniał tu obóz pracy - opowiadał Janek Witek. Film "Mury mówią" trwał 50 minut i w swych obrazach, zgromadzonych dokumentach, relacjach świadków i mieszkańców przedstawiał kolejne fascynujące, ale także niezwykle mroczne miejsce wciąż skrywające w swych wnętrzach niekiedy przerażającą i brutalną prawdę z II wojny światowej, m.in. o pobycie w Sieniawce jednego z największych zbrodniarzy doktora medycyny III Rzeszy Josefa Mengele, zwanego "Aniołem Śmierci", który prawdopodobnie i tutaj przeprowadzał pseudonaukowe eksperymenty.
Czytaj więcej: II Żarowska Prelekcja Historyczna - 15.04.2016 r.
Historia techniki II Wojny Światowej: Messerschmitt Me 163 Komet i jego pierwsze starcia
W 80-letniej historii wojen powietrznych niewiele było przypadków by jedna ze stron ruszyła do walki z samolotem tak zaawansowanym, że przeciwnicy nie wiedzieli z początku, jak z nim walczyć. Takim przypadkiem był Me 163 - Bardzo mały, nieźle uzbrojony i ponaddwukrotnie szybszy niż jego oponenci. Cała historia zaczęła się w 1926 r., gdy dr. Alexander Martin Lippisch zbudował swój pierwszy szybowiec bezogonowy. W ciągu następnej dekady Lippisch zajmował się także napędem rakietowym, nie było więc wielkim zaskoczeniem, gdy w 1937 r. dział badań Ministerstwa Lotnictwa Rzeszy poprosił go o zaprojektowanie samolotu do prób nowego silnika rakietowego Walter I-203 o ciągu 3,92 kN. Pracował on na mieszance dwóch cieczy, które po zetknięciu się gwałtownie reagowały: T-stoff, składającej się głównie ze stężonego nadtlenku wodoru, oraz Z-stoff, wodnego roztworu nadmanganianu wapnia. Ze względu na tak reaktywne materiały napędowe zdecydowano się powierzyć budowę metalowego kadłuba firmie Heinkel. Kadłub ten jednak nie powstał, a Lippisch na początku 1939 r. opuścił Instytut Badawczy Szybownictwa (DFS, Deutsche Forschungsanstalt für Segelflug) i dołączył do firmy Messerschmitt. Willy Messerschmitt okazał brak zainteresowania projektem, lecz pozwolił Lippischowi wraz z jego zespołem na dalsze badania prowadzone w ścisłej tajemnicy. Pod koniec 1939 r. zdecydowano, że pierwszy samolot doświadczalny, całkowicie drewniany DFS 194, może być właściwie napędzany silnikiem rakietowym. Płatowiec na początku 1940 r. został przewieziony do Karlshagen, lotniska doświadczalnego w Peenemünde, gdzie zamontowano silnik rakietowy I-203. 3 czerwca 1940 r. słynny pilot szybowcowy Heini Dittmar wykonał udany pierwszy lot, meldując o doskonałych właściwościach pilotażowych maszyny. Później ten kruchy samolot, zaprojektowany dla prędkości do 300 km/h, osiągną 547 km/h w locie poziomym i zaprezentował fantastyczne, strome wznoszenie. Firma Walter opracowała w tym czasie pomocniczy rakietowy silnik startowy II-203b o ciągu 7,36 kN i prowadziła badania nad mocniejszym silnikiem. Lippischowi polecono zaprojektować samolot przechwytujący o dużej prędkości wznoszenia, wyposażony w opracowaną jednostkę napędową; krótki czas lotu nie stanowił problemu dla samolotu broniącego celu, który mógł wystartować dopiero wtedy, gdy wrogie bombowce były niemal nad głową pilota. Nowej konstrukcji nadano oznaczenie Me 163B Komet.
Mosty na Bystrzycy, Strzegomce i Tarnawce w gminie Żarów
Otaczają nas gdziekolwiek się udamy. Niemal codziennie przez nie przechodzimy albo przejeżdżamy. Mosty – jako twór użytkowy stanowią integralny element naszego życia. To właśnie funkcjonalność jest ich najważniejszą cechą. Najprostsza definicja klarownie nam to wyjaśnia: Most to budowla inżynierska wznoszona w celu przekroczenia przeszkody i przeprowadzenia ciągu komunikacji. Możemy wyróżnić różne rodzaje mostów. Z zależności od przeznaczenia są to mosty: rzeczne (nad przeszkodami wodnymi – rzeki, jeziora, zatoki, morskiej cieśniny), kolejowe (przez most prowadzona jest trasa kolejowa), drogowe (przez most prowadzony jest ruch komunikacji samochodowej), kładki (dla ruchu pieszego), akwedukty (przez most prowadzony jest kanał wodny, bądź grawitacyjnie strumień wody), wiadukty (nad suchymi przeszkodami – doliny, wąwozy), również nad drogowymi i kolejowymi trasami komunikacyjnymi). Ze względu na materiał, z którego zostały wykonane, dzielimy je na mosty drewniane, masywne (kamienne, ceglane, betonowe, żelbetowe, sprężone) oraz metalowe (żelazne, stalowe, żeliwne). Spotkać można także rozwiązania łączone, np. mosty stalowo-ceglane, a także budowle wzniesione z aluminium (jednak są to nieliczne przypadki). Konstrukcja mostu składa się z ustroju nośnego (przęseł) oraz podpór. Zadaniem podpór jest przekazanie z przęsła na grunt obciążenia za pośrednictwem łożyska mostowego. Podstawowymi częściami przęsła są dźwigary główne i pomost. Biorąc pod uwagę charakter ustroju nośnego, wyróżniamy mosty stałe oraz ruchome (obrotowe, przesuwne, podnoszone, klapowe). Biorąc po uwagę liczbę przęseł możemy wyróżnić mosty jedno-, dwu-, lub wieloprzęsłowe. W zależności od konstrukcji pomostu wyróżniamy mosty płytowe, belkowe, skrzynkowe, a także sklepione, łukowe i kratowe. Z uwagi na sposób podparcia przęsła mosty dzielone są na: wolnopodparte, wspornikowe, łukowe, wantowe (most o płycie przęsła zawieszonej na cięgnach mocowanych na wieżach zwanymi również pylonami) i wiszące (płyta przęsła zawieszona jest na cięgnach – kablach, mocowanych na podporach, lub na wieżach zwanych podobnie jak w moście wantowym pylonami), o przęsłach stałych lub ruchowych (mosty zwodzone, obrotowe, uchylne i przetaczane).
Czytaj więcej: Mosty na Bystrzycy, Strzegomce i Tarnawce w gminie Żarów
Wierzbna w dobie wojen z lat 1425-1945
Na przestrzeni wieków na Śląsku miały miejsce inne zdarzenia militarne, aniżeli w ówczesnej Polsce, której bezpośrednio nie dotknęła ani wojna trzydziestoletnia, ani wojny śląskie. Ślązacy żyli w innej sekwencji wydarzeń historycznych, przez co obce było im doświadczenie politycznego unicestwienia państwowości. Mieli własnych królów i cesarzy. Byli aktywnymi uczestnikami i prekursorami nowych technologii przemysłowych na kontynencie europejskim. Ich etniczne terytorium należało do bogatszych w Austrii i Prusach. Mieszkańcy Śląska doświadczyli jednak reformacji i rekatolicyzacji oraz wielu wojennych okrucieństw. Walki toczył tu Bolko V Husyta zwany Heretykiem i Prokop Wielki. Maszerowały i walczyły tutaj wojska szwedzkie w toku wojny trzydziestoletniej. Terytorium Śląska najeżdżał Kazimierz III Wielki, grasował na nim Puta III. Działania militarne prowadzili: generał Piccolomini, generał Colloredo, generał Montecuccoli, Albrecht von Wallenstein, Taboryci, Dobiesław Puchała, Barbarossa, Posadowsky, generał kawalerii Lucchesi von Marquis, książę Esterhazy, generał Petazzi, generał Luzinsky, generał Bevern, generał van Damme i wielu innych. Bitwy toczyły się na całym terytorium Śląska, m.in. pod Żorami, Rybnikiem, Pątnowem Legnickim, Lutynią, Strugą, Dobromierzem, Marcinowicami. Niewielka odległość od strategicznego punktu jakim była Świdnica powodowała, że na Ziemi Żarowskiej, miejscowością najbardziej dotkniętą kolejnymi wojnami była Wierzbna. Zaczęło się od tzw. wojen husyckich w latach 20 i 30-tych XV wieku. W 1425 roku wojska czeskich Husytów licząc na duże zyski i łupy napadły na Śląsk, który oficjalnie popierał Zygmunta Luksemburskiego. Bezpośrednim powodem najazdu było zaangażowanie się kłodzkiego starosty niejakiego Puty z Czastolowic w walki na terenie Czech. Husyci spalili wówczas Radków, Ratno, Ścinawkę oraz kościół w Bardzie. Rozbicie w 1426 roku kolejnej krucjaty antyhusyckiej w Czechach, zachęciło tylko zwycięzców do kolejnych łupieżczych wypadów na obszar Śląska. W czasie jednego ze swych pochodów wojska husyckie zniszczyły miasto Lubań oraz Złotoryję. Po nieudanej próbie zdobycia Kamiennej Góry w lipcu 1426 roku, husyci napadli na krzeszowski klasztor, w którym zamordowali podobno aż 70 zakonników. W 1427 roku wojska husyckie śmiałym szturmem zdobyły Mieroszów oraz trzykrotnie bezskutecznie oblegały Świebodzice.
Lokomotywy spalinowe - Stacje PKP Imbramowice i PKP Żarów (2010-2016)
Lokomotywa spalinowa, nazywana również spalinowozem to lokomotywa napędzana silnikiem spalinowym, zazwyczaj czterosuwowym (czasem dwusuwowym np. ST44) silnikiem Diesla. Ponieważ charakterystyka silnika spalinowego uniemożliwia jego bezpośrednie zastosowanie do napędu lokomotywy, stosuje się przekładnię: mechaniczną, hydrauliczną, hydrostatyczną (rzadko, w lokomotywach małych mocy i prędkości), hydrokinetyczną lub też elektryczną (tzw. lokomotywa spalinowo-elektryczna). Najbardziej rozpowszechnione są lokomotywy o przekładni elektrycznej – silnik spalinowy napędza prądnicę, a osie napędowe są obracane za pomocą silników elektrycznych. Prędkość jazdy lokomotywy spalinowej reguluje się poprzez zmiany wzbudzenia prądnicy za pomocą nastawnika elektrycznego, zmieniającego opór elektryczny w obwodzie wzbudzenia.
Czytaj więcej: Lokomotywy spalinowe - Stacje PKP Imbramowice i PKP Żarów (2010-2016)
Lokomotywy elektryczne - Stacje PKP Imbramowice i PKP Żarów (2010-2016)
Pierwszą na świecie lokomotywę elektryczną zaprezentowała w 1879 roku na wystawie w Berlinie, niemiecka firma Siemens. W szesnaście lat później uruchomiono pierwszą normalnotorową zelektryfikowaną linię kolejową z Meckenbeuren do Tettnang w Niemczech, która miała 4,2 km długości. W 1903 roku elektryczna lokomotywa firmy Siemens und Schuckert ustanowiła rekord świata w prędkości z wynikiem 210,2 km/h !!! (w 110 lat później w Polsce nie ma technicznych i prawnych możliwości prowadzenia przewozów kolejowych z prędkością powyżej 160 km/h !!!). Postęp techniczny i uzyskiwane rezultaty sprawiły, że na Śląsku prace przy elektryfikacji linii kolejowych rozpoczęto już 05.1912 r. W planach była elektryfikacja fragmentów tzw. Śląskiej Kolei Górskiej (z Görlitz przez Jelenią Górę i Wałbrzych do Kłodzka, wraz z niektórymi odgałęzieniami). Elektryfikacji systemem prądu przemiennego 16 kV 16 2/3 Hz podlegał m.in. odcinek o długości 129 km Lubań — Jelenia Góra — Wałbrzych — Jaworzyna Śląska. Do końca I Wojny Światowej zelektryfikowano odcinek Świebodzice – Wałbrzych Szczawienko 01.01.1916 r. oraz Świebodzice – Jaworzyna Śląska 01.04.1917 r. W latach 20-tych oddano do użytku odcinki Wałbrzych Szczawienko – Jelenia Góra 15.07.1920 r. i Jaworzyna Śląska – Wrocław Świebodzki 28.10.1928 r. Tym samym pociągi elektryczne z Wrocławia Świebodzkiego kursowały przez Jaworzynę Śląską, Wałbrzych Główny, Jelenią Górą i Lubań Śląski do Zgorzelca, a nawet Schlauroth bei Görlitz. Po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku, zgodnie z porozumieniem nr 9484 między Rządami: Polskim i Radzieckim z dnia 8 lipca 1945 roku podpisanym w Moskwie cała kolej elektryczna Wrocław — Zgorzelec ze wszystkimi urządzeniami technicznymi miała być zdemontowana i wywieziona do ZSRR. Wywiezieniu podlegały: wszystkie urządzenia elektrotrakcyjne, warsztaty, drut jezdny, podstacje, linie wysokiego napięcia, elektrownia, tabor oraz w przypadku linii dwutorowych drugi tor. Demontaż miał być przeprowadzony w bardzo krótkim czasie (około 3 tygodni), co miało decydujący wpływ na sposób przeprowadzenia demontażu. W pierwszej kolejności zostały wywiezione w całości: tabor elektryczny oraz sprzęt rewizyjny, zgrupowane przed wywiezieniem w elektrowozowniach. Dopiero 17 grudnia 1966 roku oddano ponownie do eksploatacji zelektryfikowaną linię Wrocław — Wałbrzych — Jelenia Góra. Jej dalsze odcinki: Jelenia Góra — Szklarska Poręba i Jelenia Góra — Lubań — Węgliniec zelektryfikowano dopiero w drugiej połowie lat osiemdziesiątych.
Czytaj więcej: Lokomotywy elektryczne - Stacje PKP Imbramowice i PKP Żarów (2010-2016)
II Żarowska Prelekcja Historyczna
Lokalni mieszkańcy mają różne opinie na ich temat. Jedni uważają, że to ludzie z wizją, którzy są na tropie wielkiego odkrycia. Drudzy traktują ich jak zapaleńców, poszukujących czegoś, co istnieje tylko w miejscowych legendach. Jaka jest naprawdę Łużycka Grupa Poszukiwawcza i co jest jej celem ? W skład Grupy wchodzą głównie mieszkańcy gminy Bogatynia, którzy starają się rozwiązać zagadki, jakie II wojna światowa pozostawiła w miejscu ich zamieszkania. Zainspirowani opowieściami dziadków i rodziców odkrywają tajemnice obozu pracy i fabryki "Zittwerke", w której produkowano silniki turoodrzutowe do samolotów Messerschmitt Me 262 "Schwalbe". Podczas II Żarowskiej Prelekcji Historycznej zaprezentują film Szymona Wasylów pt. "Mury mówią", który przybliża historię wzgórza w Sieniawce – miejsca pamiętającego zarówno przedwojenne koszary wojskowe, fabrykę silników odrzutowych, obóz pracy jak i domniemane tajemnicze podziemia. Drugi temat, który zagości na II Żarowskiej Prelekcji Historycznej to "Lotnicze aspekty II wojny światowej w rejonie Żarowa". Mowa będzie zarówno o poszukiwaniach i odkryciach elementów lotniczych w naszej okolicy, działaniach lotnictwa niemieckiego i radzieckiego oraz o tajemniczej produkcji lotniczej w cegielni "Tonwerke" w Imbramowicach. Na dużą dawkę nieznanej i ciągle odkrywanej historii II wojny światowej zapraszamy już 15 kwietnia 2016 roku o godz. 18:00 do kawiarni Gminnego Centrum Kultury i Sportu w Żarowie.
Rudolf Hübner - dentysta z Żarowa, fanatyczny nazista i kat spod Remagen
Remagen to niewielkie liczące nieco ponad 16 000 mieszkańców miasto niemieckie, leżące na południe od Bonn, w kraju związkowym Nadrenia-Palatynat (powiat Ahrweiler). Niegdyś w okolicach Remagen, na zachodnim Renie przebiegała granica cesarstwa rzymskiego, o długości 12 mil. Na rzece zbudowano most, przez który przeprawiały się plemiona germańskie. W efekcie tych najazdów most został zburzony, a próba jego odbudowania nie powiodła się. Podczas I wojny światowej w celu zwiększenia efektywności transportu żołnierzy i materiałów wojennych na front zachodni w Remagen wybudowano żelazny most kolejowy. Został zaprojektowany przez Karla Wienera. Miał 325 m długości i przebiegały przezeń dwie linie kolejowe oraz droga dla ruchu pieszego. Nazwano go imieniem Ludendorffa. Podczas II wojny światowej, na przełomie 1944 i 1945 roku po nieudanej niemieckiej ofensywie w Ardenach koniec wojny był tylko kwestią czasu. Gdy alianckie wojska zbliżały się do ostatniej naturalnej przeszkody w postaci Renu, Hitler rozkazał zaminować i zniszczyć wszelkie przeprawy przez tą rzekę. Mosty zostały wówczas zniszczone, wszystkie oprócz jednego. Tą przeprawą był most Luddendorfa w Remagen. W marcu o stalową konstrukcję prowadzono zacięte boje z użyciem czołgów, dział kolejowych, potężnych moździerzy, nowoczesnych samolotów odrzutowych, a nawet słynnych rakiet V-2. Wydarzenia te zostały ukazane w filmie John Guillermina pt. „Most na Renie” (The Brige at Remagen) z 1969 roku. Jaką rolę odegrał wówczas Rudolf Hübner, wcześniej weteran I wojny światowej i dentysta z Żarowa, później generał dywizji i fanatyczny nazista, którego sam Hitler odznaczył Krzyżem Rycerskim ? Zapraszamy do lektury.
Czytaj więcej: Rudolf Hübner - dentysta z Żarowa, fanatyczny nazista i kat spod Remagen
Sedanfest w Żarowie - święto na pamiątkę wiktorii, będącej upadkiem Napoleona III
Z definicji święto państwowe lub święto narodowe to okres związany z historią państwa, tradycjami i kulturą państwową. Święta takie często bywają dniami wolnymi od pracy, a wypełniają je oficjalne uroczystości i obchody. Pojęcie święta państwowego nie zostało w naszym kraju prawnie uregulowane w żadnym akcie normatywnym, podobnie jak nie określono sposobu obchodzenia takiego święta. Aktualnie w wykazie świąt państwowych i narodowych jest: Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” (1 marzec), święto państwowe, nieformalnie nazywane Świętem Pracy (1 maj), Święto Narodowe Trzeciego Maja (3 maj), Narodowy Dzień Zwycięstwa (8 maj), Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego (1 sierpień), Dzień Solidarności i Wolności (31 sierpień), Narodowe Święto Niepodległości (11 listopad). Spośród wszystkich wymienionych, jedynym świętem uroczyście obchodzonym w Żarowie, któremu towarzyszą okolicznościowe imprezy kulturalne, jest Narodowe Święto Niepodległości – dla upamiętnienia odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku, po 123 latach zaborów (1795–1918). Już od 17 lat Żarowianie obchodzą to Święto, biorąc najpierw udział we mszy świętej "Za Ojczyznę" w kościele pw. NSPJ. Po nabożeństwie, pochód złożony z Orkiestry Dętej, Pocztów Sztandarowych, Władz miasta, delegacji żarowskich instytucji, stowarzyszeń, klubów oraz mieszkańców przechodzi pod Pomnik Pamięci Narodowej aby tam złożyć symboliczne kwiaty i znicze. Druga część uroczystości to otwarty dla wszystkich żarowian tzw. Festiwal Pieśni Patriotycznej, odbywający się w hali Gminnego Centrum Kultury i Sportu. Czy w XIX wieku za czasów Kaisera Wilhelma II, obchodzono uroczyście jakieś Święto, które gromadziło mieszkańców ówczesnego Saarau ? Jak przekonuje nas karta pocztowa z 1 ćwierci XX wieku, takim właśnie świętem był tzw. Dzień Sedanu (Sedantag) lub inaczej Święto/Uroczystość Sedanu (Sedanfest) organizowane dla szkół ludowych (Volkschule) i zapewne też dla pozostałych mieszkańców Żarowa.
Czytaj więcej: Sedanfest w Żarowie - święto na pamiątkę wiktorii, będącej upadkiem Napoleona III
Apogeum śmierci, czyli Wojna trzydziestoletnia 1618-48 w okolicach Żarowa i jej autorzy
Wedle definicji wojna totalna prowadzona jest przy pełnym zaangażowaniu społeczeństwa i pełnym poświęceniu środków gospodarczych, zmierzająca do eksterminacji wroga lub uczynienia go niezdolnym do samoobrony. Uderza głównie w podstawy ekonomiczne i społeczeństwo przeciwnika. Najstraszliwszą, najdłuższą i najbardziej krwawą, pierwszą na kontynencie europejskim wojną totalną, która przetoczyła się przez okolice Żarowa była tzw. Wojna trzydziestoletnia z lat 1618-1648. Po przeciwnych, zwaśnionych stronach znalazło się wówczas cesarstwo austriackich Habsburgów i ich katoliccy sprzymierzeńcy, a po drugiej niemieccy, czescy i niderlandzcy protestanci, wspierani z zewnątrz przez protestanckie królestwa Danii i Szwecji oraz katolicką Francję. W ciągu kilkudziesięciu lat w trakcie działań wojennych na Śląsku stacjonowały lub przemieszczały się przez jego obszar wojska śląskie, cesarskie, saskie, brandenburskie, szwedzkie a nawet hiszpańskie. Mieszkańcy prowincji śląskiej bezwarunkowo musieli uiszczać niezwykle wysokie podatki oraz udzielać kwater i dostarczać żywność żołnierzom obu walczących stron. Zdegenerowane do granic możliwości wojsko nakładało dodatkowo kontrybucje, łupiło, paliło wsie i mordowało mieszkańców bez względu na wyznanie i pochodzenie. Wśród najgorszych byli żołnierze cesarscy, dla których grabież i mordy na mieszkańcach własnego kraju nie stanowiły wyjątku a raczej chleb powszedni, dziś zwany ludobójstwem. Prawdziwym postrachem wojny trzydziestoletniej było szczególnie zdemoralizowane wojsko szwedzkie, a także opłacane przez walczące strony zbrojne formacje najemników. Ludność cywilna ginęła także z rąk wszelakich band żołnierskich, złożonych głównie z dezerterów, którzy „prowadzili wojnę na własny rachunek”. W obawie przed tymi ostatnimi wzniesiono w Łażanach (ok. 1641 rok) i Śmiałowicach obronne mury ze strzelnicami, które po dziś dzień okalają miejscowe świątynie. Pełen obraz wojny trzydziestoletniej oddają słowa jednego z żołnierzy, który brał udział w bitwie pod Wittstock 4 października 1636 roku: „Gdzieś leżała głowa, która straciła swego prawowitego właściciela, gdzie indziej ciała, które zgubiły gdzieś swoje głowy, z wielu korpusów wywlekały się wnętrzności - obrzydliwy widok ! Jeden z czerepów był tak rozbity, że z wnętrza wypływał mózg. Gdzie indziej widać było ciała zabitych żołnierzy, z których wypłynęła już cała krew, a ranni pokryci byli krwią innych towarzyszy. Tutaj poniewierały się odrąbane ramiona, przy których ruszały się jeszcze palce...”. Szczególnie makabryczne sceny przedstawiają także drzeworyty dr Vincenta (Lamentations of Germany, Dr. Vincent, 1638) – z pochodzenia anglika, który podróżując po ówczesnej Europie był świadkiem ludzkiej nędzy, głodu, chorób, napadów i rozbojów, tortur i palenia miejscowości, kanibalizmu oraz olbrzymich łupów srebra i złota.
Pamiątki Eleonory Gołębiowskiej - Lwowianki i Żarowianki, krewnej Bohatera obrony Lwowa
Pierwszym Polakiem pochowanym na żarowskim cmentarzu po II wojnie światowej był Kazimierz Żurowski, który urodził się 16 grudnia 1897 roku we Lwowie. Po wojnie zameldowany w Krakowie. Urzędnik wyznania rzymsko-katolickiego, który zmarł w Żarowie 20 czerwca 1947 roku i tutaj spoczywa. Napisy umieszczone na granitowym krzyżu mówią: Legionista, Obrońca Lwowa 1918, Kazimierz Żurowski *16 XII 1897 +20 IV 1947. Obok tej mogiły spoczywa Michalina Wróblowa z Żurowskich ze Lwowa *8 III 1857 +25 IV 1950. Oba nagrobki jak informują przytwierdzone tabliczki, ufundowane zostały przez Zarząd Główny Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich (TMLiKPW) i poświęcone 21 października 2008 roku. W czasopiśmie Semper Fidelis (listopad-grudzień 6 [107] 2008), wydawanym przez TMLiKPW we Wrocławiu, na str. 26 przeczytać możemy: Ponad 60 lat temu, w czerwcu 1947 r. miał skromny pogrzeb. Nie było orkiestry, salw kompanii honorowej, przemówień. Za trumną szła żona, jej ciotki i ich sąsiedzi. Żył 50 lat, nagła śmierć zaskoczyła go w Żarowie koło Świdnicy. A przecież miał spocząć wśród kolegów – 600 km na wschód – Na Campo Santo, najpiękniejszym cmentarzu wojskowym w Europie, tam, "gdzie lwowskie śpią orlęta". Był legionistą i obrońcą Lwowa, za odwagę i przelaną krew w obronie swego rodzinnego miasta i niepodległej Polski otrzymał: Krzyż za Obronę Lwowa, odznakę "Orlęta", Krzyż Walecznych, Krzyż Legionowy, Krzyż Niepodległości. W niepodległej II RP śp. Kazimierz Żurowski, ur.16.12.1897 r. wybrał służbę publiczną. W Policji Państwowej pracował na posterunkach nieopodal Lwowa, m.in. w Rodatyczach, Mszanie, a od 1930 r w Gródku Jagiellońskim. W 1935 r. w kościele oo. Franciszkanów we Lwowie poślubił Janinę Gołębiowską, nauczycielkę, też lwowiankę. Nie mieli potomstwa. W ostatnich latach okupacji powrócił wyniszczony z głębi ZSRR. Po wojnie podjął pracę w ZUS-ie. W czerwcu 1947 r. przyjechał z żoną do Żarowa w odwiedziny do samotnych ciotek żony (też lwowianek), z których jedna – śp. Eleonora Gołębiowska pracowała jako nauczycielka, a druga – Michalina była emerytowaną pracownicą "Ossolineum" we Lwowie. Tu zmarł na atak serca i spoczął jako pierwszy po wojnie na miejscowym cmentarzu. Chociaż ojciec śp. Kazimierza był mistrzem rzeźbiarskim i właścicielem zakładu kamieniarskiego we Lwowie, synowi nie dane było otrzymać okazałego pomnika nagrobnego. Rodzinie udał się jednak umieścić na mogile napis: "legionista, bohater obrony Lwowa. Te cztery słowa sprawiły, że po śmierci ciotek, sąsiadów, kresowiacy i mieszkańcy Żarowa nie mijali tego grobu obojętnie. To na wniosek p. Janiny Maślaniec, przy poparciu TMLiKPW w Świdnicy reprezentowanego przez Prezesa Karola Liwirskiego, Zarząd Główny TMLiKPW podjął uchwałę i ufundował nowy nagrobek na mogile śp. Kazimierza Żurowskiego. Odnowiono też sąsiedni grób p. Michaliny Wróblowej, wdowy po nauczycielu gimnazjum we Lwowie.