Strona główna
Pocztowe pamiątki z Żarowa oraz pobliskich miejscowości
O żarowskiej poczcie pisaliśmy już dwukrotnie poruszając przy tym kwestie dotyczące stemplowania różnych przesyłek oraz lokalizacji siedziby miejscowego urzędu pocztowego na przestrzeni XIX i XX wieku. Uzupełnieniem tego jakże interesującego zagadnienia była obszerna wystawa zatytułowana "Żarowska Poczta 1861-1945", która miała miejsce w Żarowskiej Izbie Historycznej jesienią ubiegłego roku. Wówczas to zaprezentowane zostały pochodzące z kolekcji Andrzeja Bielca, liczne karty pocztowe, datowniki oraz inne materiały ściśle związane z żarowską pocztą. Dzisiaj wydawać by się mogło, że w miarę upływu czasu przyrost wszelkich informacji oraz materialnych śladów działalności instytucji zajmującej się obrotem przesyłek w Żarowie, będzie niewielki. Nic bardziej mylnego. Ku naszemu zaskoczeniu ciągle pojawiają się coraz to nowe, zwłaszcza "materialne" świadectwa działalności interesującej nas placówki. W większości są to kartki pocztowe, listy oraz znaczki pocztowe zawierające stemple nadawcze lub odbiorcze z nazwą miejscowości Saarau. Ich datowanie zamyka się najczęściej w ramach czasowych wyznaczonych 2 połową XIX wieku i rokiem 1945. Do rzadkości należą stemple polskie z okresu tuż powojennego, ale i takie też się trafiają, co zobaczyć można poniżej. Prezentowany tutaj zbiór jest poniekąd formą uzupełnienia dotychczasowej wiedzy o funkcjonowaniu urzędu pocztowego w Żarowe, ale też barwnym przedstawieniem jak dawniej wyglądały pocztowe przesyłki. Obok tego materiału prezentujemy również stemple urzędu pocztowego w Bukowie, Imbramowicach, Mrowinach, Wierzbnej oraz agencji pocztowej w Łażanach (później urzędu na co wskazywać może samodzielny stempel ?) i Pożarzysku
Czytaj więcej: Pocztowe pamiątki z Żarowa oraz pobliskich miejscowości
Paul Sacher i Fritz Krapp - pierwsze fotografie portretowe z przełomu XIX i XX wieku w Żarowie
Od wieków ludzie próbowali utrwalić widziane własnymi oczami obrazy, aby następnie móc je eksponować w rozmaity sposób. Uzdolnieni twórcy przez całe stulecia uwieczniali wybrane obiekty za pomocą wielu technik plastycznych, choćby takich jak węgiel oraz farby. W XIX wieku swoje narodziny miała nowa technika tworzenia trwałych obrazów, rozwijana i święcąca swój triumf po dzień dzisiejszy. Wówczas technikę tą nazwano fotografią. Trwałe obrazy powstawały za pomocą aparatu fotograficznego, przy wyzyskaniu materiałów światłoczułych i procesów fotochemicznych utrwalających wizerunek osoby, rzeczy, elementu architektonicznego, scenki rodzajowej, wydarzenia, krajobrazu, które po odpowiedniej obróbce fotochemicznej przeniesione zostają na papier fotograficzny. Pierwsze fotografie były początkowo niezwykle skomplikowane, czasochłonne oraz kosztowne. Z czasem upowszechniane i doskonalone stały się dostępne dla ogółu społeczeństwa. Już w XIX wieku fotografia dotarła do Żarowa. Mieszkańcy tej dynamicznie rozwijającej się osady przemysłowej mogli bowiem korzystać z usług świdnickiego fotografa Paula Sachera oraz powstałego nieco później miejscowego atelier Fritza Krappa. Dzisiaj zanim po przeszło 100 latach, spojrzycie na twarze osób fotografowanych przez obu portrecistów, przeczytajcie kilka słów o początkach tej niesamowitej techniki, która pozwala wracać do momentów z przeszłości.
Wojny Pruskie z XIX wieku, cz.1: Ginące ślady
Niemcy XIX wieku to obszar, gdzie szczególnie na sile przybrały tendencje do zjednoczenia państwa w jedną całość . Możliwe wówczas były jedynie dwa rozwiązania: zjednoczenie pod egidą Austrii (wizja wielkich Niemiec) i zjednoczenie dokonane przez Prusy (wizja małych Niemiec). Czas pokazał, że ostatecznie to ta druga – pruska opcja zyskała większą przewagę oraz okazała się faktem dokonanym. Wielką i niekwestionowaną rolę w procesie jednoczenia Niemiec odegrał ówczesny kanclerz Otto von Bismarck, który niezwykle zręcznie prowadził politykę izolacji Austrii paraliżując ją sojuszami z Rosją i Włochami. W tym właśnie czasie Prusy przeprowadziły wielkie reformy, zwłaszcza militarne, dzięki którym stworzona została jedna z najlepszych armii świata. W 1863 roku sąsiadująca z Prusami Dania ograniczyła autonomię niemieckiego Szlezwiku, Holsztyna i Lauenburga, które pozostawały pod rządami duńskiego monarchy Chritiana IX. Swój zdecydowany protest złożyły wtedy Prusy i Austria, które w 1864 roku zainterweniowały zbrojnie. Tak wybuchła zupełnie dziś zapomniana i nieznana tzw. wojna duńska. Po krótkich walkach i szybkim zwycięstwie koalicji prusko-austriackiej, dokonano podziału zajętego obszaru. W ten sposób Lauenbug i Szlezwik trafiły pod kontrole Prus, natomiast Holsztyn pod zwierzchność Austrii. Wspólna wojna z Danią nie ostudziła gorących, daleko idących pruskich zapędów, przez co konflikt pomiędzy niedawnymi sojusznikami był jedynie kwestią czasu. Międzynarodowy układ sił tuż przed samą konfrontacją był bardzo korzystny dla Królestwa Prus. Zawarty bowiem został sojusz z Włochami, przychylną postawę prezentowała Rosja, a zupełną bierność Francja. Wojna prusko-austriacka wybuchła w 1866 roku. Doskonale zorganizowane i świetnie wyposażone wojska pruskie w szybkim czasie uzyskały ogromną przewagę nad siłami sprzymierzonych państw niemieckich i Austrii. Ta ostatnia odniosła jedynie sukcesy na froncie południowym w walce z Włochami. Decydujące starcie miało jednak miejsce na terenie Czech, gdzie 3 lipca 1866 roku w wielkiej bitwie pod Sadową (Königgrätz), Austriacy ponieśli dotkliwą klęskę. Pokój podpisano ostatecznie w sierpniu 1866 roku w Pradze. W myśl zawartego układu Cesarstwo Austriackie musiało przekazać Włochom Wenecję, a Prusom Holsztyn. Do Prus włączono ponadto Hanower, Hesję, Nassau i Frankfurt. Rozwiązaniu uległ Związek Niemiecki, a państwa południowoniemieckie zawarły z Prusami przymierze militarne, oddając królowi pruskiemu zwierzchność nad wszystkimi siłami zbrojnymi. 18 sierpnia 1866 roku, łącznie 22 państwa północnoniemieckie zostały skonfederowane w powołanym Związku Północnoniemieckim. Rok później w lipcu 1867 roku utworzono Unię Celną i Parlament Związku Celnego.
Czytaj więcej: Wojny Pruskie z XIX wieku, cz.1: Ginące ślady
Historia techniki II Wojny Światowej: Broń chemiczna III Rzeszy
Trzecia Rzesza dysponowała potężnym arsenałem broni chemicznej: tabunu i sarinu. Dlaczego Hitler nigdy jej nie użył ? Z każdym mijającym kwadransem ból narastał, a około siódmej rano, gdy dostarczałem ostatni mój meldunek tej wojny, zaczęły mnie piec oczy. Po kilku godzinach moje oczy były niczym rozżarzone węgle i otoczyła mnie ciemność - tak Adolf Hitler wspominał w „Mein Kampf" chwilę, gdy został porażony w 1918 r. gazem musztardowym. Może to z powodu tych przeżyć po latach nie zdecydował o użyciu gazów bojowych przez III Rzeszę ? Na pewno pamiętał z I wojny, że po zastosowaniu nowych bojowych środków chemicznych przez jedną stronę konfliktu w krótkim czasie strona przeciwna odpowiadała podobną bronią. Jednak wielu frontowych kolegów Hitlera z czasów I wojny światowej zaprzeczyło, by uczestniczył aktywnie w walkach. Część z nich uważała go nawet za „wojskowego tchórza", który rzadko pojawiał się w okopach. Hitlerem mogło więc kierować coś zupełnie innego niż frontowe przeżycia. To istotna kwestia, bo w końcowym okresie II wojny światowej wódz III Rzeszy dysponował wystarczającą ilością broni chemicznej, aby wydłużyć czas trwania konfliktu lub nawet przechylić szalę losów wojny na korzyść państw Osi. Ocenia się, że niemieckie zapasy tabunu wynosiły wtedy blisko 12 tys. ton, a sarinu - od 60 do 400 ton. Mogły zabić tysiące ludzi ...
Czytaj więcej: Historia techniki II Wojny Światowej: Broń chemiczna III Rzeszy
Szkoła ewangelicka i katolicka w Łażanach do 1945 roku
Wiejskie szkoły na obszarze Śląska, działały już w XIV wieku, jednak wzmianki o nich z okresu poprzedzającego XVI wiek są znikome. Być może już na przełomie XV i XVI wieku, tzw. szkoły parafialne funkcjonowały przy każdym probostwie. Ok. 1500 roku być może istniały już szkoły w Łażanach (Laasan) i Mielęcinie (Pfaffendorf) o czy wspomina niemiecki badacz C.Herold w swoim opracowaniu pt. Schematismus der offentlichen evangelischen und katolischen Volksschule des Reg.-Bez, Breslau 1911. Prężny rozwój oświaty skupionej w osadach wiejskich nastąpił w XVI wieku za sprawą ruchu reformatorskiego jak i kontreformacji. Zarówno protestanci jak i katolicy zainteresowani byli wówczas zakładaniem szkół przy każdej parafii. Negatywny wpływ zwłaszcza dla rozwijającego się szkolnictwa protestanckiego przyniosły lata wojny trzydziestoletniej 1618-48 i akcja kontreformatorska, która wykorzeniła oświatę wraz z parafiami ewangelickimi. Jej powolna odbudowa w oparciu o sieć parafii katolickich nastąpiła w 2 połowie XVII wieku. W początkach XVIII wieku oprócz szkół łażańkiej i mielęcińskiej, działały szkoły w Bukowie (Bockau), Imbramowicach (Ingramsdorf; powstała przed 1677 r. ?), Krukowie (Raaben; powstała w 1670 r. ?) oraz w Wierzbnej (Würben; przed 1700 r.). Lata 40-te XVIII wieku to czas, kiedy Śląsk przechodzi pod panowanie Królestwa Pruskiego. W praktyce dla szkolnictwa oznaczało to odtworzenie na nowo sieci szkół protestanckich, których w ciągu zaledwie 5 lat powstał kilkaset. W tym czasie powstają szkoły w Gołaszycach (Gohlitsch), Imbramowicach (Ingramsdorf), Łażanach (Laasan) oraz w 3 ćwierci XVIII wieku w Przyłęgowie (Preilsdorf). Kolejne lata przyniosły wzrost zainteresowania sprawami oświaty oraz regulaminy dla szkół katolickich i ewangelickich w kwestii wieku uczniów obowiązków i czasu trwania edukacji. Ustawy szkolne z lat 1800-1801 nie tylko obciążały kosztami utrzymania szkoły przez gminę w 2/3 i zwierzchność feudalną 1/3, lecz także określały czas trwania edukacji w szkołach elementarnych dla dzieci w wieku 6 do 13 lat i w niedziele do 16 roku życia. Rozbudowa sieci szkół elementarnych przyniosła w 1 połowie XIX wieku powstanie placówek w Kalnie (Kallendorf) i Zastrużu (Sasterhausen). Do trzeciej ćwierci XIX wieku zaledwie jedna szkoła w naszej pobliskiej okolicy – łażańska dysponowała wybudowanym w początkach XIX wieku funkcjonalnym budynkiem, w którym realizowany był pełen program nauczania. Pozostałe placówki jeszcze w 3 ćwierci XIX wieku przedstawiały stan typowej zagrody chłopskiej – dom z mieszkaniem dla nauczyciela pomieszczeniem lekcyjnym oraz dodatkowo znajdująca się obok stajnia, chlewik i stodoła.
Czytaj więcej: Szkoła ewangelicka i katolicka w Łażanach do 1945 roku
Heinrich Gottfried Matuschka - astronom, fizyk, matematyk i znawca śląskiej flory z Pyszczyna
Kiedy w 1776 roku za oceanem w Filadelfii ogłoszono akt prawny autorstwa m.in. Thomasa Jeffersona, a więc słynną Deklarację niepodległości Stanów Zjednoczonych, na Dolnym Śląsku młody naukowiec z Pyszczyna, opublikował swoje monumentalne dzieło poświęcone roślinności Śląska. Jego praca do dziś stanowi cenne źródło poznawcze z zakresu botaniki naszego regionu. Kim wiec był owy autor, który tytułował się hrabią i baronem ? Heinrich Gottfried hrabia von Matuschka, baron von Toppolczan und Spaetgen, urodził się 22 lutego 1734 roku w Jaworze (Jauer), w rodzinie zamożnego szlachcica, barona von Spättgen und Toppolzan auf Pitschen. Wykształcony przez znakomitych nauczycieli na dworze ojca, uczył się następnie w Kolegium Jezuickim we Wrocławiu, gdzie po ukończeniu pełnego kursu i zdaniu egzaminów uzyskał stopień bakałarza i magistra filozofii. Z woli ojca poświęcił się następnie naukom prawniczym. W roku 1754 został referendarzem Oberamtsregierung we Wrocławiu, w roku 1755 udał się do Berlina, gdzie zdał egzamin przed Królewską Prawniczą Komisją Egzaminacyjną, później zaś przez rok pracował w tamtejszej kancelarii sądowej. W roku 1756 otrzymał stanowisko radcy przy Oberamtsregierung we Wrocławiu, z którego właśnie zrezygnował jego ojciec. W roku 1770 ze względu na stan zdrowia wystąpił ze służby i odtąd zajmował się głównie fizyką, astronomią i matematyką, opracowywał tablice astronomiczne, badał zjawiska atmosferyczne, mierzył barometrem wysokość różnych punktów w terenie, doskonalił przeróżne aparaty elektryczne, badał inklinację igły magnetycznej, jednak wyniki swych badań publikował rzadko. Jego prace były wysoko oceniane zarówno przez Akademię Nauk w Berlinie, jak i przez ówczesnych koryfeuszy matematyki - Lamberta, Grangego i Bernouilliego - z którymi Matuschka prowadził obszerną korespondencję.
Ostatni antykomunistyczny żołnierz Europy – August Sabbe
Walka nie kończy się nigdy. Zapewne właśnie taką dewizą kierował się August Sabbe – partyzant estońskich Leśnych Braci, a więc odpowiednika polskich Żołnierzy Wyklętych. Zwłaszcza w dniu ich święta 1 marca warto wspominać historię jednego z najzajadlejszych wrogów sowieckiego okupanta. Niestety do naszych czasów nie zachowało się wiele informacji o tym wspaniałym człowieku. Według dostępnych danych Sabbe był synem młynarza i młodzieńcze lata spędził na eksploatacji miejscowych lasów i podwyższaniu zdolności pływackich. W 1941 roku po raz pierwszy uciekł do lasu, aby uniknąć sowieckiej branki. Brał udział w wyzwalaniu i ustanowieniu Republiki Vastseliina, jeszcze zanim na tereny te wkroczyły wojska niemieckie. Kolejny pobór tym razem dla innego okupanta zmusił go ponownie do zniknięcia w lesie. Wyszedł z niego dopiero w wyniku amnestii, jaka miała miejsce po zakończeniu II wojny światowej. Powrót do młyna okazał się jednak fatalną w skutki decyzją. Młyn był miejscem spotkań i wymiany informacji, co chcieli wykorzystać Leśni Bracia i aparat bezpieczeństwa. Sabbe został zmuszony do udzielania informacji KGB, jednak nigdy nie złożył żadnego meldunku, co zirytowało radzieckie służby. Te po paru miesiącach postanowiły aresztować Sabbe za brak woli współpracy. Jednak i tym razem dopisało mu szczęście. Zdołał uciec funkcjonariuszom i pod ostrzałem wskoczył do pobliskiego wodospadu. Pomimo żmudnych poszukiwań jego ciała nie odnaleziono. Pewni śmierci Sabbe aparatczycy odeszli po przetrząśnięciu młyna i jego domu. Tymczasem lata spędzone na pływaniu zaprocentowały i przyszły partyzant wypłynął na powierzchnie w dużej odległości od funkcjonariuszy. Zrozumiał wtedy, że nie ma wyboru i musi podjąć walkę ze straszliwym sowieckim okupantem i dołączył do szeregów Leśnych Braci.
Czytaj więcej: Ostatni antykomunistyczny żołnierz Europy – August Sabbe
Tajemnica ks. Hipolita Orłowskiego
Na początku miesiąca dotarła do Nas bardzo interesująca informacja od pana Grzegorza Baneckiego – administratora strony internetowej parafii pw. św. Zygmunta w Słomczynie (gm. Konstancin-Jeziorna, pow. Piaseczno) a zarazem współautora zamieszczonej tam Białej Księgi martyrologii duchowieństwa Polski. Wiadomość dotyczy osoby ks. Hipolita Orłowskiego, który jak podają źródła był proboszczem w Wierzbnej ... Od 1949 do 1955 r. parafią administrował ks. Józef Burzyński, a po nim proboszczem w Wierzbnej był ks. Hipolit Orłowski. Kolejni proboszczowie to ustanowieni w 1969 r. ks. Bolesław Pyzik (T. Ciesielski, Żarów. Historia miasta i gminy, Żarów 2006, str. 369). Pan Grzegorz Banecki pisze ... Na Państwa stronie znajduje się krótka informacja, iż proboszczem parafii pw. św. Mikołaja we Wierzbnie był swego czasu ks. Hipolit Orłowski. Nie podają Państwo dat jego posługiwania, ale można z innych informacji wyciągnąć wniosek, że zaczął on posługę w lub po 1955 a skończył przed lub w 1969. Natomiast na stronie ukraińskiej poświęconej księżom greckokatolickim, którzy zginęli w XX w., pojawia się informacja, pochodząca od jednego świadka, nie potwierdzona, iż pod nazwiskiem i imieniem Orłowskiego Hipolita, we wsi o nazwie Wierzbno koło Wrocławia, po 1947 posługiwał (były greckokatolicki) ksiądz Wasyl Diak. Dodatkowo pojawia się informacja, że w lutym 1955 ks. Orłowski (Diak) został zamordowany, w domyśle przez UB. Czy posiadają Państwo więcej informacji na temat ks. Orłowskiego ? Jego posługi we Wierzbnie ? Jego drogi życiowej (i śmierci) ? Opublikowaliśmy ostatnio Białą Księgę martyrologii duchowieństwa Polski (obejmującej także księży greckokatolickich) i postać ks. Orłowskiego (Diaka) mogłaby ewentualnie się w niej znaleźć, o ile potwierdzone zostaną ukraińskie dane.
Wilhelm Vorwerg - scenarzysta i aktor z Żarowa
Gdy zapytamy dzisiaj kogoś w Żarowie o Wilhelma Vorwerga, to bez wątpienia nie usłyszymy odpowiedzi, kim była osoba o takim właśnie nazwisku. Tymczasem Wilhelm Vorwerg urodził się 6 sierpnia 1899 roku właśnie tutaj w Żarowie. Pochodził z rodziny o tradycjach artystycznych. Jego ojciec był miejscowym malarzem. Sam też kształcił się w takim kierunku, kończąc w 1919 roku Akademię Sztuk Pięknych w Dreźnie. W 1920 roku przeprowadził się z Żarowa do Berlina, gdzie pracował jako scenarzysta teatralny dla Maxa Reinhardta – dyrektora berlińskiego teatru Großes Schauspielhaus. Później trafił do branży filmowej, gdzie początkowo zajmował się malowaniem scen, na tle których wykonywano nagrania. Między innymi wykonał scenografię malarską dla filmu pt. Fridericus z 1936 roku. Od 1938 roku pracował w jednej z największych niemieckich wytwórni filmowych – berlińskiej Terra Film, gdzie początkowo współpracował z Hansem Sohnlem. Po wojnie do 1950 roku Vorwerg pracował dla enerdowskiej państwowej wytwórni filmowej Deutsche Film AG, w skrócie DEFA. Począwszy od 1963 roku wraz z Walterem Kutzem, opracował scenografię do niemal wszystkich filmów Edgar-Wallace-Filme, opartych na powieściach brytyjskiego pisarza Edgara Wallacea. W kilku (5) zagrał drobne role. Po realizacji ostatniego filmu – komedii pt. Charley’s Onkel, przeszedł w wieku 70 lat na zasłużoną emeryturę. Zmarł 15 lipca 1990 roku w Kolonii mając 91 lat. W swym dorobku ma kilkadziesiąt filmów, spośród których: przy 45 pracował jako scenograf, przy produkcji 22 był dyrektorem artystycznym, przy 1 w dziale artystycznym jako malarz oraz 5 zagranych ról filmowych. Poniżej zestawienie dorobku w oryginalnym brzmieniu co ułatwi zainteresowanym wyszukanie poszczególnego filmu (za www.imdb.com)
Czytaj więcej: Wilhelm Vorwerg - scenarzysta i aktor z Żarowa
Bohater Obrony Lwowa oraz zapomniane mogiły żarowskiego cmentarza
Jak mówi definicja Cmentarz to instytucjonalnie ukształtowany wycinek przestrzeni o programowo założonym grzebalnym przeznaczeniu, zorganizowanym zaś wedle pewnych dyrektyw – reguł kulturowych, związanych tak ze zrytualizowaniem form grzebania zmarłych, jak i z istnieniem pewnej tradycji sposobu utrwalania pamięci o nich. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa coemeterium, o tym właśnie znaczeniu, które z kolei jest zlatynizowaną formą greckiego κοιμητήριον =miejsce spoczynku od κοιμοῦμαι = spać. Na kształt i umiejscowienie cmentarza miała zawsze wpływ tradycja religijna, względy sanitarne, położenie geograficzne, skład lokalnej społeczności. Cmentarz komunalny w Żarowie, przy ob. ul. Armii Krajowej u wylotu na Świdnicę założony został na początku XX wieku, a decyzję taką powzięto jeszcze w 1890 roku, kiedy stary cmentarz przy ówczesnej drodze do Piotrowic (ob. ul. 1 Maja) okazał się zbyt mały w stosunku do potrzeb dynamicznie rozwijającej się osady. W latach 20-tych na nowym cmentarzu wybudowano z czerwonej cegły neogotycką kaplicę. Murowana z cegły na kamiennym cokole o rozczłonkowanej bryle, założona została na planie krzyża greckiego. Ramiona krzyża nakryte są dachami dwuspadowymi. Nad skrzyżowaniem naw znajduje się masywna wieża nakryta ceramicznym dachem brogowym. Wystrój zewnętrzny kaplicy bogaty jest w detal ceramiczny. Cmentarz służył niemieckim mieszkańcom Żarowa przez niespełna 45 lat. Po wojnie stał się rzecz jasna miejscem spoczynku ludności polskiej, która tutaj na Ziemie Odzyskane, do Żarowa napływała już od czerwca 1945 roku, z niemal wszystkich zakątków II Rzeczypospolitej, a także tutaj znaleźli się reemigranci z państw Europy Zachodniej. Pod względem liczebnym największą grupę stanowili przybysze z Małopolski - ob. województwa małopolskie i świętokrzyskie. Nowi mieszkańcy Żarowa stanowili mieszankę pod względem kulturowym. Początkowo było ich niewielu, bo pod koniec sierpnia 1945 roku, zaledwie 28. Na początku 1946 roku – ponad 1000, w czerwcu 1946 r. - ok. 1500, na pocz. 1947 r. - ponad 2500, w końcu 1947 r. - ponad 3300. W 1948 roku stan liczebny ludności polskiej, przekroczył przedwojenny "niemiecki" stan zaludnienia Żarowa.
Czytaj więcej: Bohater Obrony Lwowa oraz zapomniane mogiły żarowskiego cmentarza
Pałac w Domanicach - tajemnica ostatnich dni II Wojny Światowej
Miejscowość Domanice w gm. Mietków, pow wrocławski. Przed wojną znana jako Domanze. W latach 1945-54 siedziba gminy Domanice. Gmina ta powstała po II Wojnie Światowej na terenie tzw. Ziem Odzyskanych (tzw. II okręg administracyjny – Dolny Śląsk). 28 czerwca 1946 gmina – jako jednostka administracyjna powiatu świdnickiego – weszła w skład nowo utworzonego woj. wrocławskiego. Według stanu z 1 lipca 1952 roku gmina składała się z 12 gromad: Borzygniew, Chwałów, Domanice, Gola Świdnicka, Gołaszyce, Imbrambowice, Krasków, Maniów, Marcinowiczki, Pożarzysko, Siedlimowice i Tworzyjanów. Gmina została zniesiona 29 września 1954 roku wraz z reformą wprowadzającą gromady w miejsce gmin. Jednostki nie przywrócono 1 stycznia 1973 roku wraz z kolejną reformą reaktywującą gminy. Miejscowości Gołaszyce, Imbramowice, Marcinowiczki, Pożarzysko i Siedlimowice weszły w skład gminy Żarów (pow. Świdnica), Borzygniew, Chwałów, Domanice, Maniów – gm. Mietków (pow. Wrocław), Gola Świdnicka, Krasków, Tworzyjanów – gm. Marcinowice (pow. Świdnica). Według rejestru Narodowego Instytutu Dziedzictwa na listę zabytków Domanic wpisane są: kościół filalny pw. św. Anny, murowany gotycko-barokowy z drugiej połowy XV wieku, wzmiankowany w 1348 roku; po pożarze w 1664 roku. Przebudowany - orientowany, jednonawowy, z wieżą po stronie północnej. Kościół był restaurowany w 1894 r. i 1961 roku, kościelny dzwon pochodzi z 1653 roku, a wyposażenie wnętrza z pierwszej połowy XVII wieku; mauzoleum rodziny grafa von Brandenburg z 1856 roku, okazałe, na miejscowym cmentarzu pełni dziś rolę kaplicy cmentarnej; zespół pałacowy, z XVIII-XX wieku, w skład którego wchodzą: pałac, po licznych przebudowach zamku, ostatnia w 1821 roku w stylu klasycystycznym; pałac stanowi czworoboczny budynek z wieżą; prawdopodobnie w swoich murach kryje fragmenty starszych, XVI- i XVII-wiecznych założeń. Po II wojnie światowej pałac przeszedł w zarząd państwowy PRL, potem wykorzystywany jako Dom Związku Artystów Scen Polskich, ale jego odbudowa po wieloletnich zaniedbaniach postępuje powoli, aktualnie własność prywatna; duży park wokół pałacu, w nim m.in. fontanna. Właśnie z pałacem w Domanicach związana jest nie tylko bardzo interesująca tajemnica ostatnich dni II Wojny Światowej, lecz także niedawne wydarzenia, które być może mają i z tym związek. To właśnie z pałacu w Domanicach wydano też rozkaz wysadzenia pobliskiego mostu na rzece Bystrzycy – jednego z ostatnich zniszczonych podczas II Wojny Światowej. Pałac oraz jego tajemnice były tematem naszej dzisiejszej rozmowy z panią Joanną Lamparską. Wspólnie już za kilka dni spróbujemy zgłębić to zagadnienie i dowiedzieć się czegoś więcej o tej jakże tajemniczej budowli. Tymczasem aby nakreślić czytelnikom w czym jest przysłowiowa rzecz, proponujemy artykuł pt. Jak w Polsce kradnie się skarby ? Joanna Lamparska o zamku pełnym tajemnic i niezwykłości, udostępniony na portalu iWoman.pl
Czytaj więcej: Pałac w Domanicach - tajemnica ostatnich dni II Wojny Światowej