Zamknięte miasteczko radzieckie w Żarowie
Niewiele wiemy o pobycie armii radzieckiej w Żarowie w 1945 r. i w latach następnych. Najwięcej informacji na ten temat można znaleźć w książce Tomasza Ciesielskiego Żarów. Historia miasta i gminy (1). Dla współczesnych Żarowian widomym znakiem obecności Rosjan w naszym mieście jest zachowany cmentarz wojenny żołnierzy radzieckich przy obecnej ul. Armii Krajowej, założony w czerwcu 1945r. Dzięki ustaleniom Bogdana Muchy, opublikowanym na stronie internetowej Żarowskiej Izby Historycznej (http://www.izba.centrum.zarow.pl/), sporo wiemy o historii tego cmentarza, choć ciągle kryje on wiele tajemnic (2). W monografii T. Ciesielskiego czytamy: „W nocy z 7 na 8 maja 1945 r. wojska radzieckie zajęły Żarów bez walki. Miejscowość była wyludniona, gdyż większość mieszkańców ewakuowano już 13 II (3) , a pozostali uciekli z wycofującymi się żołnierzami niemieckimi. Działania wojenne prowadzone przez blisko 3 miesiące w rejonie Żarowa były na tyle mało intensywne, że nie spowodowały większych zniszczeń. Uszkodzonych było tylko kilka domów mieszkalnych oraz cześć zabudowy zakładów chemicznych. W pierwszych tygodniach władzę w mieście sprawowała radziecka komendantura wojenna, która istniała do sierpnia 1945r. Kilka miesięcy dłużej Rosjanie zarządzali miejscowym majątkiem ziemskim, gospodarstwami ogrodniczymi oraz dwoma willami. Do grudnia 1945 r. zdali większość obiektów za wyjątkiem jednej willi, a do wiosny 1946 r. na potrzeby Armii Radzieckiej pracowała żarowska piekarnia” (4).
Zagadnieniem pobytu Rosjan w Żarowie zainteresowałem się w 2005r. Zaintrygował mnie zwłaszcza problem zamkniętego miasteczka radzieckiego na terenie Żarowa. Ponieważ niewiele na ten temat znalazłem w literaturze i lokalnych źródłach, postanowiłem zapytać o to najstarszych mieszkańców Żarowa, którzy pamiętają jeszcze tamte czasy. W 2005 i 2006 r. przeprowadziłem i spisałem wywiady z 6 pionierami ziemi żarowskiej: panem Władysławem Drwiłą (w Żarowie od 10 IX 1945r.), panem Edmundem Ulaszewskim (w Żarowie od 18 X 1945 r.), panem Andrzejem Biłykiem (w Żarowie od X 1945r.), panem Wiesławem Rojem (w Żarowie od 16 XI 1945r.), pan Henrykiem Żebrowskim (w Żarowie od IV 1946r.), panem Romanem Lewinem (w Żarowie od V 1946 r.). Po latach postanowiłem powrócić do tego tematu i wcześniej zgromadzonego materiału. Jak sądzę, warto zachować od zapomnienia relacje żarowskich pionierów. Mam jednocześnie świadomość, że ludzka pamięć jest zawodna i zapewne nie jeden błąd wkradł się w opowieści moich rozmówców, wszak wspominaliśmy czasy ich dzieciństwa czy wczesnej młodości.
Do kiedy i gdzie żołnierze radzieccy stacjonowali w Żarowie? Liczebność Rosjan
Z książki T. Ciesielskiego wynika, że żołnierze radzieccy stacjonowali w Żarowie od maja 1945r. do mniej więcej połowy 1946r. Wg moich respondentów Rosjanie przebywali w Żarowie do jesieni 1946r. (R. Lewin, W. Drwiła, E. Ulaszewski), a nawet do początków 1947r. (A. Biłyk, W. Rój, H. Żebrowski). Było ich od 40 do 50 osób (W. Drwiła, A. Biłyk, H. Żebrowski, E. Ulaszewski); wg W. Roja ich liczba przekraczała 100. Z kolei w anonimowej notatce niemieckiej (najprawdopodobniej z XII 1945r.), zatytułowanej „Jak wyglądała sytuacja w grudniu 1945r. w Żarowie?”, czytamy, że w tym czasie w mieście przebywało ok. 1000 Niemców, ok. 2000 Polaków oraz 40 Rosjan z komendantem (5). W tej samej notatce znajduje się ponadto informacja, iż rosyjski komendant został zakwaterowany w aptece, a w szkole katolickiej Rosjanie magazynowali zboże. Moi rozmówcy zapamiętali, że Rosjanie zajmowali i użytkowali liczne obiekty na terenie Żarowa. Na stałe przebywali w zamku przy ul. Zamkowej w zamkniętej części miasta. Dysponowali majątkiem ziemskim, piekarnią, zakładem ogrodniczym. Zarządzali ponadto wydzieloną częścią Zakładów Chemicznych (od ul. Cichej) oraz bocznicą kolejową. Nad stawem posiadali makaronownię. Na placu w pobliżu Osiedla i zabytkowej stodoły trzymali konie (R. Lewin) (6). Z kolei na placu przed późniejszą siedzibą GS-u naprawiali samochody, działa, czołgi, po czym koleją odsyłali je do innych jednostek (W. Rój). Wg W. Drwiły cześć Rosjan pomieszkiwała w obecnym budynku komunalnym, gdzie przez wiele lat mieściła się siedziba GS-u. A. Biłyk zauważył, że żołnierze radzieccy uprawiali rabunkową gospodarkę żarowskiego stawu, od strony dawnego GS-u i obecnie sklepu Biedronka, gdzie nie wolno było chodzić Polakom. Wrzucali do wody granaty, a następnie zbierali z powierzchni ryby. Najczęściej były to płocie. Tymi rybami niekiedy dokarmiali głodnych Niemców, a zwłaszcza młode Niemki. Żarowski staw pojawia się także we wspomnieniach Niemców. Ernst Guenter Lierke, urodzony w 1935 r. w Żarowie, mieszkał w tym czasie przy ul. Mickiewicza 4. Wiele lat po wojnie wspominał: „W lecie był nasz ukochany Baggerloch (staw żarowski). Mieliśmy swoje dziury w płocie i ani myśleliśmy płacić za wstęp tak cennymi dla nas złotymi (…) Na szczęście oficjalne kąpielisko było tylko do połowy stawu. Po drugiej stronie oddzielonej powrozem zaczynała się strefa wpływu Rosjan, wprawdzie bez łódek, ale za to dla nas bez biletów wstępu. Przeciwnie, nasi rosyjscy przyjaciele niespecjalnie lubili Polaków i często nas przed nimi chronili. Często pozwalali nam zbierać małe płotki i nadające się świetnie na zupę, które łowili przy pomocy ręcznych granatów” (7). Wg moich respondentów żołnierze byli rdzennymi Rosjanami; tylko A. Biłyk zapamiętał, że szeregowi żołnierze byli „Azjatami”, oficerowie natomiast Rosjanami.
"Wyzwoliciele" Ojczyzny, a tak naprawdę jej wieloletni okupanci w dobrym nastroju (źródło)
Plakat propagandowy LWP i Armii Czerwonej z 1945 r.
Zamknięte miasteczko radzieckie na ul. Zamkowej
Wszyscy moi respondenci podkreślali, że „kwatera główna” Rosjan znajdowała się na ul. Zamkowej; tu mieściło się zamknięte miasteczko radzieckie. W jego obrębie znalazł się m. in. zamek, cześć parku miejskiego, budynek obecnego urzędu miejskiego, magazyny. Cały teren zajmowany przez jednostkę radziecką ogrodzony był wysokim na 2,5 m płotem; „deska przy desce”, jak to określił A. Biłyk. Także od strony parku. Trzeba było niejako wyjść poza miasto w stronę Łażan, aby dostać się na poniemieckie boisko piłkarskie (obecnie w zarządzie KS „Zjednoczeni” Żarów), które znajdowało się poza granicami zamkniętego miasteczka radzieckiego. Warto dodać, że polskie drużyny już w 1945r. grały na tym boisku swe pierwsze mecze. Polacy nie mieli wstępu na teren jednostki radzieckiej. Na początku ul. Zamkowej, dokładnie koło obecnego urzędu miejskiego, stała budka wartownicza z drewnianym szlabanem ręcznie opuszczanym. Budka miała zadaszenie i była w kolorze czerwonym. Sam szlaban natomiast pomalowany był w czerwono-białe pasy. Przejścia pilnował jeden żołnierz „pod bronią”. Aby można było przejść na drugą stronę, trzeba było okazać przepustkę. Żołnierze i oficerowie mieszkali w wydzielonych kwaterach w zamku. W budynku obecnego urzędu miejskiego przy ul. Zamkowej 2 znajdowała się komendantura (8). Obok wojskowych pracowali tu cywilni pracownicy, głównie Rosjanie, w tym rosyjskie kobiety jako sekretarki. H. Żebrowski wspominał, że jako dziecko wraz z kolegami czasami przekradali się do parku. Najczęściej Rosjanie ich przeganiali, ale bywało, że przywoływali do siebie i częstowali cukierkami. Z kolei R. Lewin dodał, że na teren jednostki zakradali się od strony parku także „dorośli” Polacy i z radzieckich magazynów kradli np. materiały budowlane. Gdy złapali ich Rosjanie, odprowadzali na posterunek polskiej milicji. Polscy milicjanci najczęściej wypuszczali „złodziejaszków”, traktując cały proceder z dużym przymrużeniem oka. Rosjanie świadomie separowali się od świata na zewnątrz.
Żarowski zamek oraz dzisiejszy budynek Urzędu Miejskiego na starych pocztówkach sprzed 1945 r.
Szeregowi żołnierze pojawiali się na mieście tylko w grupach, bez broni. Pojedynczo widywano jedynie oficerów – ci z kolei nosili broń ręczną. „Oni nie mogli poruszać się po mieście swobodnie”, powiedział w rozmowie A. Biłyk. Mieszkańcy Żarowa najczęściej widywali Rosjan przemykających w amerykańskich wilisach. Nie pojawiali się na miejscowych zabawach. Nie uczęszczali do polskich restauracji. Wg R. Lewina mieli własną kantynę na terenie jednostki. Z rzadka uczestniczyli w miejscowych uroczystościach.„Panował wśród Rosjan dryl i generalnie zakaz kontaktowania się z Polakami”, zauważył R. Lewin. Opowiadał mi W. Drwiła, już w 1945r. pracownik poczty, że jeśli Rosjanie bawili się „na mieście”, to była to restauracja hotelu Brodtkego (potem siedziba Żarowskiego Ośrodka Kultury); żołnierze pili tam alkohol, na dwóch fortepianach przygrywali im niemieccy muzycy i obowiązkowo Rosjanom towarzyszyły młode kobiety niemieckie. Wszyscy moi rozmówcy wspominali, że żołnierze radzieccy razem z oficerami regularnie co niedzielę odwiedzali kino, czasami także w środku tygodnia. Od szlabanu na ul. Zamkowej maszerowali dwójkami w szyku. Oficer zawsze otwierał czoło kolumny. Bezpośrednio przed kinem zatrzymywali się i palili papierosy. „A palili dużo”, jak pamięta H. Żebrowski. „Przed kinem zawsze kurzyli machorkę”, dodał A. Biłyk. Wspominał A. Biłyk: „Mieli w żarowskim kinie seanse zawsze o godz. 12.00. Ich dowódca – pułkownik zawsze siadał w pierwszym rzędzie. Jeśli miał być, a jeszcze go nie było na sali, czekali. Pan Adamowicz – kierownik kina dawał znać operatorowi, żeby zaczynał, gdy pojawił się komandir”. Rosjanie pozwalali, aby razem z nimi seanse oglądały polskie dzieci. Jakoś przemykały się do środka, przy cichej aprobacie żołnierzy. Dorośli nie mogli uczestniczyć w tych seansach. Filmy oczywiście miały charakter propagandowy. A. Biłyk zapamiętał, że oglądał kroniki radzieckie i „ruskie” filmy fabularne, np. filmy „Zoja” oraz „Ona broni ojczyznę”. Nieco inaczej było z Niemcami. We wspomnieniach Ernsta Guentera Lierke czytamy: „Obowiązkowe, także dla dzieci, było oglądanie propagandowych filmów rosyjskich. W ten sposób już jako dziecko mogłem obejrzeć „Iwana Groźnego” i film „Pancernik Potiomkin” i to w oryginale”.
Wzajemne relacje pomiędzy Polakami i Niemcami a Rosjanami
Wzajemne stosunki pomiędzy Polakami, Niemcami i Rosjanami w samym Żarowie w latach 1945-47 były skomplikowane i zmieniały się z czasem (9). Niemieccy mieszkańcy jeszcze przed wkroczeniem Rosjan z niepokojem myśleli o tym, jak to będzie pod radziecką okupacją. Franz Stiller po latach wspominając dzień przed ewakuacją – 12 lutego 1945r., zanotował: ”Wieczorem moja żona wyszła przed dom niezbyt ciepło ubrana. Przechodzący żołnierz odezwał się wschodnio-pruskim dialektem: proszę panią, proszę wracać do domu, jest zimno. W Prusach są już Rosjanie. Smutne perspektywy przed czekającą nas własną ucieczką. Potem przyszła do nas jeszcze mieszkająca naprzeciwko nauczycielka, pani Popovicz, która poznała już Rosjan podczas ucieczki wraz z matką z Rumunii i błagała moją żonę: proszę uciekać, Rosjanie zachowują się strasznie”. Początkowo Rosjanie negatywnie odnosili się do ludności niemieckiej. Na porządku dziennym były szykany i plądrowanie domów. W. Drwiła zapamiętał, że w początkowym okresie nie było ścisłej dyscypliny wśród Rosjan; żołnierze radzieccy zabierali Niemcom maszyny do szycia, rowery, zegarki. Z kolei zarekwirowane fortepiany odwozili na stację kolejową i transportowali do Rosji. Ernst Guenter Lierke wspominał: „Raz, dwa razy w tygodniu niemiecki burmistrz, postawiony i szykanowany przez Rosjan, musiał zwoływać Niemców na duży plac przed hotelem Brodtkego, a rosyjski komendant wydawał rozkazy. Tłumaczka każde zdanie zaczynała od słów: komendant powiedział tak. Reszta była dla nas dzieci mniej interesująca niż dla dorosłych. Większość zarządzeń dotyczyła obowiązków i ograniczeń praw” (10). Lierke odnotował także pojawienie się w Żarowie pierwszych Polaków: „Potem przybyli Polacy. Biedni, pozbawieni dobytku, chłopi i robotnicy rolni. Jednak wkrótce po nich szabrownicy z Warszawy i innych polskich miast. Jeszcze tego samego dnia wracali, by zjawić się ponownie 2 dniach” (11). Z upływem czasu stosunek Rosjan do Niemców poprawił się. Lierke wspominał, że gdy na żarowskiej stacji kolejowej zatrzymywały się pociągi z bydłem, Rosjanie otwierali czasem kilka wagonów i pozwalali głodnym Niemcom doić krowy. W. Drwiła mówił mi, że Rosjanie chętnie kontaktowali się z Niemcami, uprawiali handel wymienny, a młode Niemki wręcz same garnęły się do żołnierzy. Prostytucja za żywność nie była rzadkością. Zdarzało się, że Rosjanie faworyzowali Niemców kosztem Polaków. Moi respondenci charakteryzowali stosunki pomiędzy Polakami a Rosjanami w Żarowie jako poprawne. W. Drwiła powiedział: „był spokój, nie było strzelań, awantur, nie było dużej niechęci”.
Takie kolumny Armii Czerwonej przejeżdżały w 1945 roku przez Żarów
Pan Drwiła pamiętał, że komendant radziecki major Kamiński chętnie uczestniczył w polskich uroczystościach, o ile był zapraszany, co było dość niezwykłe jak na tamte czasy. Z kolei W. Rój określił wzajemne relacje tak: „stosunki były poprawne, ale nie było miłości”. Na ten sam temat R. Lewin powiedział: „nie było scysji, nie słyszało się o awanturach”. W podobnym tonie wypowiedział się W. Ulaszewski: „nie było bójek z Rosjanami; oni mieli rygor, więc nie było”. H. Żebrowski mówił mi, że Rosjanie byli szanowani przez Polaków, także dlatego, iż Polaków było niewielu, a Niemców ciągle dużo. Zdarzało się, jak zauważył H. Żebrowski, iż żołnierze częstowali Polaków machorką lub papierosami z długimi gilzami. Oczywiście bywało, że dochodziło do wzajemnych napięć i awantur. W. Rój zapamiętał jedną „konfliktową” sytuację, kiedy Polacy ukradli Rosjanom kilka krów. Zdecydowanie negatywny stosunek do Rosjan miał drugi wójt Żarowa Janusz Rokita, który urzędował na tym stanowisku przez ponad dwa lata pomiędzy VIII 1945r. a X 1947r. Jak to określił R. Lewin, „prawie jawnie manifestował wrogość do Rosjan, ale musiał ich tolerować”. Po głębszej wódce,mówił o nich „bolszewickie skurwysyny” (R. Lewin). Ponoć nie bał się nawet miejscowych i świdnickich ubeków. Powszechnie nazywano go „burmistrzem”, choć w rzeczywistości był wójtem i taki też tytuł znajdował się na jego urzędowej pieczątce. Był bardzo lubiany i szanowany w Żarowie. Interesujące wspomnienie o „burmistrzu” Rokicie przekazał mi R. Lewin: „chyba pochodził z Bochni. Mieszkał na ul. Wojska Polskiego pod nr 6 razem z kochanką Niemką, która wyjechała na Zachód w 1946r. Po utracie stanowiska mieszkał w Żarowie w innym domu na ul. Wojska Polskiego jeszcze przez rok. Potem w celach zawodowych wyjechał do Jeleniej Góry. Spotkałem go w Kołobrzegu w 1962 lub 1963r., gdzie był kierownikiem jednego z sanatorium. To był przedwojenny oficer, z maturą, służył w marynarce wojennej. Facet z szykiem. Wyprostowany. Raz w tygodniu chodził do fryzjera do pana Mieczysława Pakosza. Ludzie mieli przed nim respekt, bo był zdecydowany i stanowczy. Urzędował w budynku na ul. Armii Krajowej 54 na I piętrze. Miał sekretarkę i kilku urzędników. Lubił sobie chlapnąć. Zawzięty miłośnik piłki nożnej. Sprowadzał zawodników nawet z Tarnowskich Gór. Był prezesem klubu. Był szanowany i lubiany. Został odwołany przez starostę świdnickiego, trochę siedział w więzieniu, za szeptankę polityczną; to było przyczyną jego odwołania ze stanowiska wójta. Jeszcze mieszkał w Żarowie co najmniej rok, w innej willi na Wojska Polskiego pod nr 8, i dojeżdżał do pracy chyba do Wałbrzycha, a potem przeniósł się do Jeleniej Góry”. Ciekawą anegdotę na temat Rokity opowiedział mi także W. Drwiła: „w czasie nadania sztandaru dla PPS-u ktoś powiedział Rokicie, że szabrownicy wynoszą mu meble z domu. Poleciał ratować meble, żeby ich do pociągu nie zdążyli załadować” (12).
Jak sądzę, warto zachować od zapomnienia świadectwo pionierów ziemi żarowskiej – tym bardziej, że większości z moich respondentów nie ma już wśród nas.
Opracowanie
Robert Kaśków
Przypisy:
1) Zob. T. Ciesielski, Żarów. Historia miasta i gminy Żarów, Żarów 2006, s. 57, 59, 61, 66-67, 177, 179.
2) Zob. B. Mucha, Niewyjaśniona zagadka cmentarza wojennego żołnierzy Armii Radzieckiej w Żarowie (http://www.izba.centrum.zarow.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=136%3Aniewyjaniona-zagadka-cmentarza-wojennego-onierzy-armii-radzieckiej-w-arowie&Itemid=61; data pobrania 3.01.2013r.) oraz tegoż autora Rosyjscy eksperci zainteresowani "zagadką" wojennego cmentarza żołnierzy Armii Radzieckiej w Żarowie (http://www.izba.centrum.zarow.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=148%3Arosyjscy-eksperci-zainteresowani-qzagadkq-wojennego-cmentarza-onierzy-armii-radzieckiej-w-arowie&Itemid=61; data pobrania 3.02.2013r.). 3) Ciekawy, bardzo osobisty opis ewakuacji z dnia 13 II i panującego wtedy nastroju pozostawił Franz Stiller, inżynier zatrudniony w Fabryce Cegieł Szamotowych: „Wreszcie w poniedziałek 12 lutego 1945 roku – mieliśmy śnieg i 13 stopni mrozu – nadszedł rozkaz: „miejscowość Saarau ma być jutro, 13 lutego 1945 roku, kompletnie ewakuowana!” To był karnawałowy wtorek (ostatki), ale jaki! Tylu samochodów, co dzisiaj, wtedy nie było. Nieliczne pojazdy zostały pod koniec wojny zarekwirowane przez Wehrmacht. Ludzie odchodzili od zmysłów. Co robić z matkami z maleńkimi dziećmi, ze starcami, obłożnie chorymi? Bicie się z własnymi myślami: nasza miejscowość będzie zbombardowana, a nasze domy zburzone i splądrowane. To było straszne. I dalsze myśli: co z nami będzie, co z sobą zabrać? Późnym popołudniem 12 lutego wysadzony został w powietrze magazyn amunicji w Goczałkowie. Grzmot był długi i olbrzymi, popękały ściany. Do tego słychać było odgłosy ciężkich walk pancernych toczących się na północ od Żarowa. Było po prostu strasznie” (wspomnienie udostępnił mi w swoim tłumaczeniu Zbigniew Malicki, za co bardzo dziękuję).
4) T. Ciesielski, op. cit., s. 177.
5) B. Mucha, Nieznana powojenna historia Żarowa spisana na dokumencie z grudnia 1945r., http://www.izba.centrum.zarow.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=162:nieznana-powojenna-historia-arowa-spisana-na-dokumencie-z-grudnia-1945-roku; data pobrania 2.02.2013r.
6) W swojej monografii T. Ciesielski wspomina, że w czerwcu 1945 r. komendantura radziecka w czasie akcji wysiedleńczej zarekwirowała 13 koni, co zupełnie sparaliżowało funkcjonowanie transportu i straży pożarnej; T. Ciesielski, op. cit., s. 59.
7) Wspomnienie Ernesta Guentera Lierke otrzymałem z prywatnych zbiorów Zbigniewa Malickiego, któremu dziękuję za udostępnienie tego dokumentu oraz za jego tłumaczenie. Jego fragmenty opublikowano w książce Z. Malicki, M. Wąsowski, Wspomnienia o naszym Żarowie, Żarów 2002, s. 26-30.
8) Na temat roli i znaczenia radzieckich komendantur wojennych zob. J. Hytrek-Hryciuk, Rosjanie nadchodzą! Ludność niemiecka a żołnierze Armii Radzieckiej (Czerwonej) na Dolnym Śląsku w latach 1945-1948, Wrocław 2010, s. 106-114.
9) Zob. T. Ciesielski, op. cit., s. 66-67.
10) Z. Malicki, M. Wąsowski, op. cit., s. 28.
11) Z. Malicki, M. Wąsowski, op. cit., s. 28.
12) Uroczystość poświęcenia i nadania sztandaru odbyła się 14 października 1945r. Relację z tego wydarzenia opublikowały „Wiadomości Świdnickie” w nr 13 z 1945r., s. 4. Jak czytamy w relacji, poświęcenie sztandaru nastąpiło w „tutejszym kościele” w towarzystwie „licznie zebranych mieszkańców”. Po nabożeństwie „kolumny robotnicze i inteligentów przemaszerowały do budynku partii PPS, gdzie ob. wicestarosta Wojtasiewicz K. powitał tłumnie zebranych Polaków i w płomiennej mowie wyraził doniosłe znaczenie dokonanego aktu poświęcenia sztandaru placówki PPS”.