Tajemnica ks. Hipolita Orłowskiego
Na początku miesiąca dotarła do Nas bardzo interesująca informacja od pana Grzegorza Baneckiego – administratora strony internetowej parafii pw. św. Zygmunta w Słomczynie (gm. Konstancin-Jeziorna, pow. Piaseczno) a zarazem współautora zamieszczonej tam Białej Księgi martyrologii duchowieństwa Polski. Wiadomość dotyczy osoby ks. Hipolita Orłowskiego, który jak podają źródła był proboszczem w Wierzbnej ... Od 1949 do 1955 r. parafią administrował ks. Józef Burzyński, a po nim proboszczem w Wierzbnej był ks. Hipolit Orłowski. Kolejni proboszczowie to ustanowieni w 1969 r. ks. Bolesław Pyzik (T. Ciesielski, Żarów. Historia miasta i gminy, Żarów 2006, str. 369). Pan Grzegorz Banecki pisze ... Na Państwa stronie znajduje się krótka informacja, iż proboszczem parafii pw. św. Mikołaja we Wierzbnie był swego czasu ks. Hipolit Orłowski. Nie podają Państwo dat jego posługiwania, ale można z innych informacji wyciągnąć wniosek, że zaczął on posługę w lub po 1955 a skończył przed lub w 1969. Natomiast na stronie ukraińskiej poświęconej księżom greckokatolickim, którzy zginęli w XX w., pojawia się informacja, pochodząca od jednego świadka, nie potwierdzona, iż pod nazwiskiem i imieniem Orłowskiego Hipolita, we wsi o nazwie Wierzbno koło Wrocławia, po 1947 posługiwał (były greckokatolicki) ksiądz Wasyl Diak. Dodatkowo pojawia się informacja, że w lutym 1955 ks. Orłowski (Diak) został zamordowany, w domyśle przez UB. Czy posiadają Państwo więcej informacji na temat ks. Orłowskiego ? Jego posługi we Wierzbnie ? Jego drogi życiowej (i śmierci) ? Opublikowaliśmy ostatnio Białą Księgę martyrologii duchowieństwa Polski (obejmującej także księży greckokatolickich) i postać ks. Orłowskiego (Diaka) mogłaby ewentualnie się w niej znaleźć, o ile potwierdzone zostaną ukraińskie dane.
W wyżej przytoczonych słowach pojawia się omyłka dotycząca wezwania parafii, gdyż parafia pw. św. Mikołaja znajduje się w miejscowości Wierzbno (nie Wierzbna), w dekanacie Oława (Wierzbno [niem. Würben] – wieś w Polsce położona w województwie dolnośląskim, w powiecie oławskim, w gminie Domaniów). Jak podaje T. Ciesielski oraz potwierdzają mieszkańcy Wierzbnej, po wojnie faktycznie proboszczem w Wierzbnej, gm. Żarów tybył ks. Hipolit Orłowski. Informacje zawarte na stronie ukraińskiej (patrz tutaj) mówią, że ojciec Wasyl Diak urodził się w 1902 roku, a w 1932 roku przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1933-34 był wikariuszem w Orove (dziekanat Borysław), 1934-36 – proboszcz w Roztoce Wielkiej (dziekanat Muszyna), 1936-(?) – proboszcz w Mszannej (dziekanat Dukla). W latach 1941-44 aresztowany i internowany przez niemieckie władze okupacyjne w Kielcach. W 1945 roku na parafii w Czyrnej (dziekanat Grybów), krótko przebywał w Krakowie. W sierpniu 1945 roku został ponownie aresztowany przez polską Służbę Bezpieczeństwa (UB) w Krynicy. Uwięziony został w Nowym Sączu i skazany (?). Do października 1947 roku przebywał w więzieniu w Wiśniczu. O losach ojca Wasyl informował Jan Leszek, mieszkaniec wsi Florynka, wedle relacji którego: Pod koniec II wojny światowej, gdy zbliżał się front w okolicach Dukli było dużo "czerwonych" partyzantów, którzy często rabowali i terroryzowali naszych rolników ... Pewnej nocy zaatakował probostwo w Czyrnej, zabrali bydło i strasznie pobili ojca Wasyla, bo ich zdaniem, informował Niemców o rozbojach. Wedle informacji ojciec Wasyl Diak w 1947 roku, po aresztowaniu i deportowaniu do ZSRR ostatniego administratora krakowskiej parafii Stefana Graba w 1947 roku, przez dwa tygodnie służył na parafii krakowskiej. Starał się o objęcie kościoła pw. św. Norberta, na co nie wyraził zgody kardynał Sapieha, nakazując ojcu Wasylowi przyjąć obrządek łaciński i wyjechać na Ziemie Odzyskane. Jeszcze w 1947 roku jako ks. Hipolit Orłowski pojawia się na parafii w Wierzbnej.
Archiwalna fotografia z 1937 roku. Ojciec Wasyl Diak nad mogiłą Grzegorza Adamiaka (źródło)
Istotne wiadomości dotyczące oraz poszerzające wiedzę o wydarzeniach z 1947 roku, zawiera fragment artykułu pt. Przegrana Bitwa, zamieszczony na stronie Tygodnika Powszechnego (całość tutaj). Czytamy tam:
Szczególnym represjom podlega ukraińska cerkiew. Po jej delegalizacji władze wydają całkowity zakaz odprawiania nabożeństw w obrządku unickim, pod karą więzienia. Jesienią 1946 r. krakowska wspólnota ukraińska liczy ok. 1200 osób. Proboszczem jest o. Stefan Grab, wcześniej kapelan w polskiej armii, co bynajmniej nie uchroni go przed aresztowaniem. Cerkiew św. Norberta jest na celowniku bezpieki także dlatego, że to właśnie tu, w połowie 1940 r., brał ślub z Jarosławą Opariwśką z Sanoka sam Stepan Bandera. Według władz jest to ciągle punkt kontaktowy ukraińskich nacjonalistów. 12 maja 1947 r., pod pretekstem rozbicia ośrodka ukraińskiego podziemia, funkcjonariusze UB zajmują plebanię i cerkiew, wywożą proboszcza i innych księży. Kościół - "przy porozumieniu kościelnych i świeckich władz" - przejmują ojcowie saletyni. Pacyfikację cerkwi głęboko przeżywa także Jerzy Nowosielski (syn Łemka z Odrechowej i spolonizowanej Austriaczki). "Ja byłem wtedy ateistą - opowiada - ale chciałem tę cerkiew ratować, razem ze Stalonym-Dobrzańskim. To było już po aresztowaniu unickich księży, cerkiew zajęli ojcowie saletyni i zaczęli tam robić swoje porządki. Zaczęli od obcięcia potrójnego krzyża na górze, zanosiło się, że chcą zupełnie zlikwidować cały wystrój, który robili, bądź co bądź, Matejko ze Stryjeńskim. A prawosławna cerkiew była wtedy zainstalowana w byłej synagodze, to było jednak pewne odium. Więc powzięliśmy koncepcję, żeby kardynał Sapieha tymczasowo »wypożyczył« tę cerkiew prawosławnym. Skoro w czasie wojny odstąpił jeden z katolickich kościołów polskim protestantom, kiedy ich wyrzucili Niemcy... Chcieliśmy uratować ten wystrój, podpisalibyśmy umowę, że jak tylko grekokatolicy wrócą - my się usuniemy.
No i Sapieha nas przyjął, ale tak dosyć głupkowato: - Prawosławie ? A skąd prawosławni ? Przecież prawosławie się skończyło w XV wieku! - No, niemniej jesteśmy, właśnie przyszliśmy... - No, a kto was reprezentuje ? Ja mówię: - Metropolita Dionizy. - No, a gdzie on jest w tej chwili? Ja mówię: - W kryminale. - Dlaczego ? - No bo nie chce się podporządkować patriarchatowi moskiewskiemu. I wtedy już jakby trochę zmiękł: - Aha, nie wiedziałem, nie wiedziałem... No i ja wtedy odkryłem karty, że chodzi nam po prostu o uratowanie wnętrza, które jest związane z XIX-wieczną historią Krakowa. A on mówi: - Nic nie zdejmą, póki ja żyję. A ja: - Eminencjo, podejdźmy do okna, proszę zobaczyć na krzyż, już jest zniszczony ! - A, to dostali burę. Myślę, że on wtedy rzeczywiście miał szczere chęci, ale kiedy wyjechał na dwa tygodnie do Rzymu, przez dwa tygodnie wszystko zniszczyli !" Nowi gospodarze burzą marmurowy ikonostas, ze ścian wydłubują tablice epitafijne z nazwiskami wybitnych unitów, przerabiają wnętrze całej cerkwi. Proboszcz Grab, jako ostatni greckokatolicki duchowny deportowany do ZSRR, umiera po długoletnich więzieniach w 1964 r. Nowosielski na zawsze zapamięta winy rzymskiego Kościoła wobec grekokatolików, niechlubny sojusz z komunistyczną władzą w likwidowaniu unickich świątyń. Rozbicie krakowskiej cerkwi odbywa się w ramach Akcji "Wisła". Oficjalny cel tej operacji wojskowej to zniszczenie społecznego zaplecza oddziałów UPA. Prawdziwy: całkowita likwidacja mniejszości ukraińskiej. Od kwietnia do końca lipca 1947 r. praktycznie cała społeczność ukraińska - ok. 150 tys. osób - zostaje przymusowo deportowana z ziemi ojczystej na obce dla niej tereny Ziem Odzyskanych. Część - głównie inteligencja i duchowni - ląduje w Centralnym Obozie Pracy w Jaworznie. Niektóre transporty Łemków podczas ewakuacji trafiają na rampę w Oświęcimiu, tę samą, na której hitlerowcy dokonywali selekcji Żydów idących do gazu.
Na stronie ukraińskiej czytamy dalej o losach ks. Orłowskiego... По війні на західних землях Польщі, у селі Вєжбні, о. Василь Дяк душпастирював на латинській парафії, але вже не під своїм прізвищем, а як Гіполіт Орловскі. Червоні кати й там його знайшли. Одного разу серед ночі прийшли й попросили, щоб він охрестив їм хвору дитину, а коли отець вийшов до них, тоді його закатували. Це сталося в лютому 1955 р. W tłumaczeniu na język polski ... Po wojnie, w zachodniej części Polski, w miejscowości Wierzbno, ojciec Wasyl Diak duszpasterz na łacińskiej parafii, ale nie pod swoim nazwiskiem, ale jako Hypolith Orlovski. Czerwoni rzeźnicy i tam go znaleźli. Pewnego razu przyszli w nocy i poprosili, by ochrzcił im chore dziecko, a kiedy ojciec wyszedł do nich, to zabili go. Stało się to w lutym 1955 roku.
ks. Hipolit Orłowski na fotografii wykonanej w Wierzbnej w 1956 roku
Składamy podziękowania dla pana Mariusza Bryły za udostępnienie fotografii i przekazane informacje
Z pomocą w ustaleniu faktów dotyczących osoby ks. Orłowskiego (Diaka) przyszedł Nam pan Mariusz Bryła, mieszkaniec Wierzbnej, który udostępnił fotografię – pamiątkę pierwszej komunii św. z 1956 roku, na której znajduje się ks. Hipolit Orłowski oraz pan Zbigniew Piętka. Relacje mieszkańców Wierzbnej zbierane przez pana Mariusza potwierdzają istotnie, że ks. Hipolit Orłowski, został zamordowany. Wydarzenie to miało miejsce jednak po jego przeniesieniu na inną parafię. W Wierzbnej natomiast został bardzo ciężko pobity przez nieznanych sprawców, przebranych za cyganów. Tyle wiemy na dzień dzisiejszy. Wątpliwości nie ulega przy tym fakt, że ks. Hipolit Orłowski i ojciec Wasyl Diak to jedna i ta sama osoba. Jaką tajemnicę skrywa więc jego postać ? Czy ks. Orłowski vel Wasyl Diak, miał faktycznie jakiś związek z UPA, przez co tak zajadle tropiony był przez bezpiekę ? Tego nie wiemy. Pewnym jest, że ta swego rodzaju "ucieczka" na Ziemie Odzyskane nie pozwoliła na zatajenie prawdziwej tożsamości. Oprawcy dotarli również i tam.
Jeżeli posiadacie jakiekolwiek wiadomości dotyczące ks. Hipolita Orłowskiego (ojca Wasyla Diaka) lub jego fotografie, prosimy o kontakt mailowy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
Opracowanie
Bogdan Mucha