Wspomnienia z Mikoszowej i pamiątki przekazane do Żarowskiej Izby Historycznej
Jak pisze Tomasz Ciesielski w swoim opracowaniu pt. Żarów. Historia Miasta i Gminy (Żarów 2006): Od lutego do maja 1945 roku linia frontu przebiegała w pobliżu Mikoszowej. Skutki tego były dotkliwe - 6 doszczętnie zniszczonych i 6 uszkodzonych gospodarstw chłopskich. Jesienią 1945 r. mieszkało we wsi 206, a zimą-latem 1946 r. 219 Niemców. Większość wysiedlono 7 i 12 VIII 1946 r. Niemieccy mieszkańcy Mikoszowej zajęli 6 wagonów w transportach kolejowych, które 8 i 13 VIII zostały wyprawione z Kraszowic do Tuplic i dalej do radzieckiej strefy okupacyjnej. Pierwsi osadnicy polscy przybyli do Mikoszowej w połowie sierpnia 1945 r. Pod koniec tego miesiąca mieszkało we wsi 23 Polaków. Wśród osadników z 1945 r. dominowali przybysze z Małopolski - do 12 IX przybyło 8 rodzin z powiatu bocheńskiego i 4 z samborskiego. W 1946 r. osiedlali się we wsi zarówno przesiedleńcy z Polski centralnej, jak i z terenów przejętych przez Ukraińską SRR: głównie powiat Sambor. Do końca 1947 r. wszystkie gospodarstwa rolnicze zostały obsadzone przez Polaków, ale liczba mieszkańców wsi dynamicznie wzrastała do końca 1948 r. Wspomnienia oraz pamiątki z Mikoszowej przekazała do Żarowskiej Izby Historycznej pani Ewa.
Widelec pochodzi z domu mieszkalnego w Mikoszowej. Właściciel tego domu przybył na Dolny Śląsk w lipcu 1945 roku. Widoczne były wtedy jeszcze pozostałości po przejściu frontu – m.in. niezasypane okopy ciągnące się przez pola uprawne pomiędzy wsią Przyłęgów od południa a lasem od północy. Przecinały one na swej linii drogę wiodącą do Łażan. W wiosce przebywali Niemyc. Opowiadali o zachowaniu pijanych sołdatów, szczegółów nie zanam, ale na własne oczy patrzyłam na ślad po kuli (pojedynczy otwór po strzale, średnica ok. 8 mm) na desce stanowiącej głowę łóżka. Stąd mam niejasne wrażenie, że widelec jet trofiejny, zdobyty na jakimś żołnierzu niemieckim i następnie w trakcie działalności rozrywkowej zgubiony przez przedstawicieli Armii Czerwonej. W sytuacji po jego zidentyfikowaniu, nie mam ochoty mieć go już w domu i przekazuję ten przedmiot do Żarowskiej Izby Historycznej. To jest dla niego odpowiednie miejce. W moim rodzinnym domu były inne poniemieckie rzeczy: meble, lustro, rogi do wieszania nakryć głowy, tortownice – w tym jedna dla mnie jako dziecka bardzo ciekawa: wierzch pokryty różowym, jakby karbowanym metalem z czerwonymi obrotowymi kulami wokół. Pamiętam również ceramiczne owalne tabliczki z gotyckimi napisami, z których wynikało, że ich przeznaczeniem jest umieszczenie na grobie i informacja o zmarłym. I zupełna dla dziecka rewelacja: obrazek za szkłem, z aksamitnym tłem, na którym wyhaftowane było śpiące w łóżeczku dziecko, a obok anioł, który skrzydła miał metalowe. I napis, z którego pamiętam tylko słowa: guten i spät. Obrazek wycyganił od rodziców zbieracz staroci. Nie mogę odżałować, że nie zainteresowałam się tym wszystkim bliżej.
Na wprost domu, w którym mieszkałam był cmentarz niemiecki. Od strony zachodniej odgrodzony murem, na którym wisiały tablice z wyszczególnieniem zmarłych leżących w tamtejszych kwaterach pod tymże murem. Kwatery obsadzone były tujami. W stronę muru prowadziła piękna lipowa aleja. Przy bocznym wejściu na cmentarz znajdował się zniszczony grobowiec, w którym gromadziły się zbutwiałe liście i woda. Zastanawiano się kto i kiedy ten grobowiec otworzył i zniszczył – podejrzenia padły na poszukiwaczy kosztowności. Zmarły niedawno ój kuzyn wspominał, że będąc w latach 50-tych nastolatkiem, w trakcie zabaw z kolegami na cmentarzu znaleźli prawdziwy pistolet. Nazajutrz do wioski przybył funkcjonariusz UB poszukujący zgudby. Cmentarz ogrodzono drutem kolczastym gdzieś w 1964 lub 1965 roku, a w 1975 roku zjawili się robotnicy, którzy wywieźli kamienne pozostałości nagrobków wraz z przerdzewiałymi fragmentami krzyży, zburzyli też wówczas krzepko trzymający się jeszcze mur i usunęli rosnące tuje.
Niemiecki widelec (gabel) wyprodukowany przez Chromolit Solingen w 1941 roku. Pierwotnie stanowił część tzw. WH Feldbesteck, czyli niezbędnika dla żołnierzy Wehrmachtu (poniżej)
Wieszaki odzieżowe w tym egzemplarz pochodzący z dawnego sklepu odzieżowego z Görlitz
Składamy serdeczne podziękowania dla pani Ewy
Opracowanie
Bogdan Mucha